Wiktor Sadowy urodził się 7 styczni 1920 roku w Warszawie. Jak wspominał aktor, kiedy przyszedł na świat, a lekarze przynieśli niemowlę jego mamie, miała przestraszona powiedzieć:

"To nie jest moje dziecko! Mój syn ma myszkę na lewej ręce!"

Po chwili przyniesiono jej właściwie dziecko. Chłopiec miał na ramieniu charakterystyczne znamię.

Witold Sadowy skończył 100 lat

Witold Sadowy jako chłopiec uczęszczął do szkoły powszechnej dla chłopców przy ulicy Mokotowskiej 5. To właśnie tam zagrał po raz pierwszy w przedstawieniu "Laleczka z saskiej porcelany". Jak się okazuje wcielił się w nim w rolę… Włoszki z Milano. Niedługo potem jako uczenia jednej z warszawskich szkół zaproszono go do Królewskiego Teatru w Parku Łazienkowskim na spektakl "Za siedmiona górami, za siedmioma rzekami". Chwilę przed rozpoczęciem przedstawienia na salę wszedł marszałek Józef Piłsudski, który w towarzystwie eleganckich dam wręczał małoletnim słodycze.

"Jednym z najważniejszych wydarzeń w moim życiu było spotkanie z marszałkiem Józefem Piłsudskim. Doskonale je pamiętam, pomimo że od spotkania minęło 90 lat! Były to czekoladki umieszczone w jedwabnych torebkach, z przywiązaną od góry kokardką" - wspomina.

Jak się okazuje Piłsudski pogłaskał małego Witusia po głowie i zapytał o imię. Potem podał chłopcu rękę i powiedział:

"No to życzę Ci wszystkiego dobrego."

Witold Sadowy bardzo przeżywał spotkanie z marszałkiem.

"Przez cały tydzień nie mówiłem o niczym innym, tylko o tym wydarzeniu. Głównie chwaliłem się kolegom na podwórku z czekoladek jakie dostałem" - opowiada.

Później miał żałować, że zjadł wszystkie czekoladki od Józefa Piłsudskiego.

"Przecież mogłem się powstrzymać lub chociaż zostawić sobie jedną w papierku. Dziś trzymałbym tę pamiątkę w kasie pancernej, którą kupiłbym specjalnie dla tego bezcennego podarunku i pokazywałbym go tylko najbardziej zaufanym gościom!"

Droga do sukcesu Witolda Sadowego

Jako 10-letni chłopiec, Witold Sadowy zjawił sę w pałacu książąt Radziwiłłów na spotkaniu bożonarodzeniowy. Podobno o mały włos nie stał się podczas niego artystokratą!

"Mówiłem wtedy wierszyk pt. "Powrót taty". Bardzo się wszystkim spodobał, a zwłaszcza państwu Radziwiłłom. Dostawaliśmy również od nich upominki. Gdy gwiazdka się skończyła przyjechała po mnie mama. Tak bardzo mnie polubili, że Pani Radziwiłłowa zwróciła się do niej, z zapytaniem, czy by mnie nie oddała, bo chętnie by mnie adoptowali. Mama niestety się nie zgodziła. Dziś byłbym nie Sadowym, lecz księciem Radziwiłłem!"

Już w szkolnych latach Witold Sadowy marzył o tym, aby zostać aktorem. Po zajęciach często spędzał czas urządzając własne, domowe teatrzyki i wcielając się w różnorodne role. Tak bardzo pokochał aktorstwo, że w I klasie liceum, w tajemnicy przed rodzicami zapisał się do prywatnej szkoły filmowo-teatralnej Hanny Ossorii. Opłatę w wysokości 50 złotych uiszczał z własnych kieszonkowych. Wtedy też miał okazję po raz pierwszy statystować na planie filmowym "Pieśniarza Warszawy", u boku Eugeniusza Bodo.

"Zdjęcia na planie skończyły się nad ranem. Wiec późno wróciłem do domu. Dozorca naszego budynku powiedział do mnie: "Oj, będzie w domu lanie, oj będzie…!". W życiu tata dał mi po tyłku dwa razy… to był jeden z nich!”

Debiutancki występ Witolda Sadowego jako aktor miał miejsce na deskach teatru w roli Florisa w sztuce "Burmistrz Stylmondu". W późniejszych latach grał w wielu warszawskich teatrach, takich jak Teatr Polski, Teatr Nowy, Ateneum, Teatr Studio i Teatr Klasyczny. Po raz ostatni na scenie wcielił się w rolę Feldmarszałka w "Gałązce rozmarynu" w 1989 roku.

W latach 80. pracował jako felietonista teatralny. Jego teksty opublikowano między innymi w "Życiu Warszawy", "Życiu Codziennym", "Expressie Wieczornym" i "Słowie". Od wielu lat pisze także dla "Życia na gorąco" i "Gazety Wyborczej".

Związek Artystów Scen Polskich nadał mu tytuł członka zasłużonego za szczególne zasługi.

Na wniosek Kapituły Orderu Odrodzenia Polski w 2012 roku odznaczono go Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski przez prezydenta Bronisława Komorowskiego za wybitne zasługi dla kultury polskiej, osiągnięcia w pracy twórczej oraz działalności artystycznej. W tym samym roku otrzymał także medal "Pro Masovia".

Z okazji setnych urodzin życzymy Witoldowi Sadowemu wszystkiego najlepszego!

Może zainteresuje Cię to: NAJSTARSZE POLSKIE GWIAZDY. SĄ JUŻ PO 90-TCE, A NADAL ZACHWYCAJĄ NAS ROLAMI [ZDJĘCIA]

Polecamy także: NAJSTARSZA OSOBA NA ZIEMI POBIŁA SWÓJ WŁASNY REKORD. TRUDNO UWIERZYĆ, ILE NAPRAWDĘ MA LAT

Portal "Życie" pisał o: SPRAWDZA SIĘ KOLEJNA PRZEPOWIEDNIA JACKOWSKIEGO. PRZEWIDZIAŁ NAJBLIŻSZE LOSY POLSKI I ŚWIATA