Danuta Szaflarska to jedna z najpopularniejszych polskich aktorek XX wieku. Minęły już ponad 3 lata od śmierci aktorki. Był luty 2017 roku, miała 102 lata.

Mimo to pamięć o popularnej Polce pozostaje żywa. Pomponik przypomina, że nie zawsze powodziło jej się tak, jak w ostatnich latach życia. Doświadczyła także wiele złego – mało brakowało, a straciłaby córkę. Sama też ledwie uszła z życiem.

Trudne przeżycia Danuty Szaflarskiej

Danuta Szaflarska w 1939 roku była już absolwentką Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej w Warszawie. Mimo to podczas wojny jej życie nie różniło się zbytnio od życia większości kobiet w Polsce.

Danuta Szaflarska. Źródło: Youtube
Danuta Szaflarska. Źródło: Youtube

W jej oczy zaglądał przede wszystkim strach oraz głód. Aktorka w czasie wojny powiła córkę, jednak była prawie przekonana, że jej dziecko nie przeżyje.

W tym trudnym, wojennym czasie Danuta Szaflarska nie miała jedzenia dla siebie ani swojej Marysi, której tatą był Jan Ekier. W chwili wybuchu Powstania Warszawskiego córka aktorki miała jedynie rok i zachorowała na czerwonkę.

Danuta Szaflarska, wtedy łączniczka AK, starała się robić wszystko, byle tylko móc jakoś nakarmić swoją córkę. Po latach przyznała, że uratowała je pomoc przyjaciół.

Dary ofiarowali inni – czasem było to jajko, niekiedy owoce czy warzywa, a jeszcze innym razem – wodę po ugotowanej soczewicy. Warunki były bardzo ciężkie, a Danuta Szaflarska z małą Marysią niedługo po powstaniu znalazły się w obozie przejściowym w Pruszkowie i czasami dostawały tylko jeden kubek kawy zbożowej na cały dzień.

Danuta Szaflarska. Źródło: Youtube
Danuta Szaflarska. Źródło: Youtube

Nawet po wojnie aktorka miała problem, by znaleźć jedzenie dla siebie i córeczki – sklepy były niemal puste. Mąż nie pomagał jej w opiece nad dzieckiem, co więcej, postanowił się z nią rozwieść.

Danuta Szaflarska zdobywała jedzenie niekiedy na ulicach.

Bardzo cieszyła się, gdy udało jej się znaleźć pracę – dzięki temu jakiś czas po wojnie jej sytuacja unormowała się i miała czym nakarmić siebie oraz córeczkę. To cud, że obie przeżyły.

Gdy w 1954 roku urodziła Agnieszkę, nie musiała już martwić się o to, że nie będzie miała czym nakarmić córek. Do końca życia była za to wdzięczna losowi.