Trzeba przyznać, że przez ostatnie lata Agata Młynarska zrobiła wiele, by uświadomić ogromnej rzeszy osób, czym jest choroba Leśniowskiego-Crohna i jak łatwo na nią zapaść. Dziennikarka sama dowiedziała się o druzgocącej diagnozie zupełnie przypadkiem, nie zdając sobie sprawy latami z tego, że jej dolegliwości nie wynikają jedynie z szybkiego tempa życia, a narastający stres poczynił w jej organizmie spustoszenie.
O tym, jak dowiedziała się, że cierpi na chorobę autoimmunologiczną, na którą cierpią setki tysięcy osób na całym świecie Agata Młynarska opowiedziała kilka lat temu w wywiadzie dla magazynu Viva! Etiologia choroby nie jest znana, a lekarze zauważają trend wskazujący na wzrost zapadalności, na który wpływ może mieć rozwój gospodarczy i zmiana sposobu żywienia.
Odważny krok Agaty Młynarskiej
Agata Młynarska w okolicy 50. roku życia zrozumiała, że jej organizm zaczyna przypominać jej o metryce i czas na to, by bliżej przyjrzeć się swojemu zdrowiu. Jednak intensywny tryb życia, charakter pracy i kipiąca energia w dziennikarce nie pozwalała jej zwolnić biegu. Przysłowiową „jedynkę” musiała jednak wrzucić w momencie, gdy trafiła z ogromnym bólem brzucha na szpitalne łóżko.
Impulsem do zmiany trybu myślenia była właśnie choroba, która coraz częściej dotyka kobiet między 40 a 50 rokiem życia.
55-letnia obecnie dziennikarka musi na siebie uważać – pandemia koronawirusa mogłaby wyrządzić ogromne spustoszenie w jej organizmie, dla którego nawet grypa może okazać się zbyt trudna do pokonania bez hospitalizacji. Gdyby zaraziła się COVID-19, znalazłaby się w prawdziwym niebezpieczeństwie.
Agata Młynarska bała się tego, co dzieje się w Hiszpanii, tak mocno dotkniętej chorobą. Jak nadmienia Pomponik, bała się o syna Tadeusza, który stracił pracę w Hollywood, siostrę i adoptowane córki.
Przed kilkunastoma dniami Agata Młynarska postanowiła, że chce wybrać się do domu w Les Deveses blisko Alicante – dopiero co kupili z mężem posiadłość, która nie jest jeszcze w pełni wykończona, chcą więc nacieszyć się pobytem w nowym domu.
Postanowili jechać swoim autem, żeby było bezpieczniej. Towarzyszem ich podróży był pies.
„Zrobiliśmy potrzebne badania, upewniliśmy się, że nasz pomysł jest wykonalny i wyruszyliśmy” – napisała Młynarska.
Postoje robili tylko w małych miasteczkach, tylko wtedy, gdy to potrzebne.
„Zasada podstawowa, którą przyjęliśmy, to unikanie dużych skupisk, zatrzymywanie się, tylko jeśli to konieczne, wybór noclegów na uboczu, w małych hotelikach. W każdym z trzech krajów, przez które przejeżdżaliśmy, obowiązuje nakaz noszenia masek w miejscach publicznych. Czy jest bezpiecznie? Tak jak wszędzie, wszystko zależy od rozsądku i ostrożności” – wyjaśniała.
Dotarcie do domu zajęło im trzy dni. Bardzo możliwe, że pozostaną w Hiszpanii na dłużej – oboje są w stanie pracować zdalnie.
„Hiszpanie odrobili lekcję z tragedii, która ich spotkała i wzięli sobie do serca zasady, których przestrzegają” – opisywała Agata Młynarska.
Choć ryzyko zarażenia koronawirusem nie było ogromne, to jednak nigdy nie ma stuprocentowej pewności, a dla Agaty Młynarskiej COVID-19 mógłby skończyć się tragicznie. Myślicie, że dobrze zrobiła, decydując się na taki wyjazd?
Przypomnij sobie o… GDAŃSK: JEDNA Z APTEK MIAŁA POBIERAĆ I UDOSTĘPNIAĆ DANE PACJENTÓW. MINISTERSTWO ZAWIADOMIŁO SŁUŻBY
Jak informował portal Życie: POWAŻNA SYTUACJA SPOWODOWANA KORONAWIRUSEM. ZAGROŻONE MOGĄ BYĆ MAŁE DZIECI. NOWE OGNISKO WIRUSA W POLSCE
Portal Życie pisał również o… PIERWSZY KRYZYS W ZWIĄZKU MEGHAN I HARRY’EGO? KSIĄŻĘ PRZYLECIAŁ DO WIELKIEJ BRYTANII BEZ ŻONY