Na portalu Polki przedstawiona została historia pewnej kobiety, która odziedziczyła spadek po swojej ukochanej babci. Spadkiem tym był ogromny dom z ogrodem, w którym kobieta spędziła dzieciństwo. Według testamentu babci dom miał zostać podzielony pomiędzy jej wnuków, czyli kobietę oraz jej ciotecznego brata, jednak on myślał zupełnie inaczej.

Kobieta nie spodziewała się takiego obrotu spraw!

Jak opowiada kobieta, jej cioteczny brat domagał się 2/3 wartości domu. Dlaczego? Uznał on bowiem, że babcia zaleciła podzielić dom pomiędzy trójkę swoich wnuków, czyli wspomnianą kobietę, jego samego oraz jego brata, który zmarł na białaczkę jakiś czas temu. W związku z takim podziałem to właśnie mężczyźnie należałaby się zdecydowana większość wartości.

Kobieta nie chciała zgodzić się na taki podział i zdecydowała, że całą sprawę rozstrzygnie sąd. Jednak oczekiwanie na sprawy spadkowe trwa w naszym kraju niesamowicie długo. Przez ten czas kobieta nieustannie dbała o dom, pielęgnowała ogród, opłacała rachunki, odśnieżała podjazd i robiła wszystko, aby dom nie uległ zniszczeniu.

Po pewnym czasie brat cioteczny przyszedł do kobiety z nietypową propozycją.

– Słuchaj, Edyta. Nie będę owijał w bawełnę, potrzebuję gotówki! Jeśli w ciągu, powiedzmy, dwóch miesięcy mnie spłacisz, to zgadzam się na równowartość połowy domu i damy sobie spokój z sądami! – wyznał mężczyzna.

Po naradzie z mężem kobieta uznała, że taka propozycja będzie dla niej najbardziej korzystna i przystała na warunki brata. Kiedy tylko wzięła kredyt na spłatę brata i stała się właścicielką domu rozpoczęła starania o jego sprzedaż. Jednak tutaj spotkała się z ogromnym problemem.

Zaczęły sie problemy

Bank wycenił dom na 600 tysięcy, 300 tysięcy zapłaciła bratu. Jednak kiedy Edyta poprosiła o wycenę domu pośrednika nieruchomości okazało się, że dom jest wart maksymalnie 400 tysięcy złotych! Skąd taka różnica? W okolicy domu była bowiem zaplanowana autostrada, a więc jego wartość zmalała, bowiem mało kto będzie chciał zamieszkać w taki miejscu.

Edyta mocno załamała się takim obrotem spraw. Ponadto była przekonana, że jej cioteczny brat wiedział o planach budowy autostrady i spadku wartości domu i po prostu wykopał pod nią dołek i wpędził ją w kłopoty finansowe.

Kobieta nie wiedziała, co ma dalej robić. Straciła zapał do sprzedaży domu, odcięła się od wszystkiego i nie miała sił na dalszą walkę z bratem. Wtedy też przyszedł do niej list z urzędu miasta, którego jednak nie chciała otwierać.

Na szczęście otworzył go mąż Edyty i uradowany oznajmił kobiecie, że dom stał się żyłą złota!

- Wprawdzie miasto chce od ciebie kilkadziesiąt metrów ziemi, ale… to dlatego, że będą w tym miejscu robić zjazd! Zjazd z autostrady! – powiedział mąż kobiety.

– No i co? – zapytała.

– A to, że przy zjeździe wartość ziemi natychmiast pójdzie w górę! I to ze dwa razy! Każdy będzie przecież tam chciał postawić stację benzynową albo zajazd czy motel dla spragnionych odpoczynku kierowców! – radował się mąż Edyty.

Okazało się, że los odmienił życie Edyty! Finalnie dom został sprzedany pod inwestycję, a jego wartość osiągnęła 1 200 000 złotych! Edyta spłaciła wszystkie długi i solidnie się wzbogaciła! A jej chytry brat mocno stracił, próbując zapędzić kobietę w kozi róg.