Zbigniew Wodecki to jeden z tych artystów, którzy zapisali się kartach polskiej sceny muzycznej wielkimi literami. Dzięki swojemu charakterowi zjednał sobie wielu ludzi.
Z pewnością zostanie zapamiętany jako wielka gwiazda polskiej estrady. Zmarł w 2017 roku, jednak pozostaje żywy w pamięci swojej rodziny oraz fanów.
Zbigniew Wodecki stał się znany szerszej publiczności na początku lat 70. XX wieku. Zanim zdobył ogromną sławę, również próbował swoich sił w muzyce – jak wspominają jego najbliżsi, od dziecka chodził na lekcje śpiewu, uczył się także w szkole muzycznej.
Pełna sukcesów kariera słynnego muzyka trwała ponad 40 lat. Mężczyzna rozpoczął karierę na scenie w 1972 roku i koncertował prawie do końca. Nikt nie spodziewał się, że w 2017 roku ze względu na powikłania po operacji Zbigniew Wodecki odejdzie z tego świata.
Córka Zbigniewa Wodeckiego wspomina tatę
Artysta zmarł w wieku 67 lat, niedługo po swoich urodzinach – obchodził je 6 maja, zaś 22 maja opuścił ten świat. Jego najbliżsi poświęcają ten czas na refleksje.
Jak podaje serwis Pomponik, w maju 2020 roku ze względu na 70. rocznicę urodzin Zbigniewa Wodeckiego zaplanowano świętowanie odsłonięcia skweru na Plantach w pobliżu Teatru Starego, z tej okazji miała się odbyć gala, jednak ze względu na pandemię uroczystości odbędą się we wrześniu.
Jak wspomina Katarzyna Wodecka-Stubbs, jej tata był bardzo ceniony także w domu – ona i jej rodzeństwo, Joanna oraz Paweł, musiały być mu posłuszne. Gdy tworzył, potrzebował ciszy.
Cała trójka chodziła do szkół muzycznych, jednak ćwiczyli, gdy ich tata tego nie słyszał – muzyk bardzo irytował się na dźwięk fałszu. Nie był typem, który pomaga dzieciom w zadaniach domowych czy śpiewa im na dobranoc.
„Starał się być typem kumpla, dobrego przyjaciela” – opisuje tatę Katarzyna.
Dodaje, że był pracoholikiem i prawie nigdy nie chorował, a odwoływanie występów nie leżało w jego naturze, nawet, gdy był wyczerpany.
Krótko przed operacją przyjechał na tydzień do Krakowa. Spędzał czas z najbliższymi – dziećmi i wnukami. To były szczęśliwe dni.
„Kompletnie nie mieliśmy świadomości, że to pożegnanie” – opowiada Katarzyna Wodecka-Stubbs.
Zbigniew Wodecki wyjaśniał, że musi przejść operację wszczepienia by-passów. Ósmego maja, po udanym zabiegu, artysta miał wylew.
„Byłam przy nim do końca, cały czas. Wydawało się, że wszystko idzie ku dobremu” – mówiła jego córka.
„Nadal czasem chcę do niego zadzwonić. Jakby żył. Nigdy o tacie nie zapomnimy” – podsumowuje.
Przypomnij sobie o… JAKA BĘDZIE POGODA WE WAKACJE? LATO 2020 MALUJE SIĘ W CIEMNYCH BARWACH. SYNOPTYCY ŁAPIĄ SIĘ ZA GŁOWĘ
Jak informował portal Życie: ODSZEDŁ CICHY BOHATER FILMU „OGNIEM I MIECZEM”. „DOŻYŁ W ZDROWIU SĘDZIWEGO WIEKU”
Portal Życie pisał również o… TVP Z MOCNYM KOMENTARZEM O SŁOWACH MARGARET W SPRAWIE „THE VOICE OF POLAND”. STACJA NIE ZOSTAWIŁA NA NIEJ SUCHEJ NITKI