Filip Chajzer to znany dziennikarz TVN. Mężczyzna jest jednym z prowadzących program "Dzień Dobry TVN" oraz "Big Brother". Ostatnio mężczyzna postanawia udać się na wycieczkę do Lasu Kabackiego. To, co tam zobaczył strasznie nim wstrząsnęło.

Filip Chajzer pokazał nagranie. To, co zobaczył było bardzo nieodpowiedzialne.

Dziennikarz TVNu postanowił wykorzystać czas kwarantanny na odpoczynek. Udał się więc na wycieczkę rowerową do Lasu Kabackiego to, co tam zobaczył uznał za bardzo nieodpowiedzialne.

Dziennikarz zauważył, że ludzie nie zdają sobie sprawy z zagrożenia, jakim jest koronawirus. Uważają oni bowiem, że poza miastem nic im nie grozi. Nic bardziej mylnego, jak powszechnie wiadomo największe ryzyko zarażenia występuje w dużych skupiskach. To zaskakujące, że na nagraniu opublikowanym przez dziennikarza widać, jak ludzie spacerują w grupach.

View this post on Instagram

Znalazłem ludzi... W lesie 🌲🌲🌲

A post shared by Filip Aleksander Chajzer (@filip_chajzer) on

Wjechałem do Lasu Kabackiego i jest odpowiedź na pytanie, gdzie podziali się ludzie. Ludzie po prostu przyszli do lasu. Polana, zobaczcie, co tu się dzieje. Mówi się "tłok jak na Marszałkowskiej", ale to totalna bzdura w tym momencie - "tłok jak w Lesie Kabackim", proszę bardzo. Ognisko jedno, drugie, trzecie, piąte, wycieczki rowerowe. Szczerze spodziewałem się, że tu będzie totalnie pusto. To jest totalny szok. Imprezka jedna, proszę, jest grillik, i kolejna, i kolejna, i jeszcze jedna. Taka akcja, taka kwarantanna

– mówi dziennikarz.

View this post on Instagram

Musiałem dziś zawieźć papiery "do miasta" 📃 Nie chciałem nikogo tym absorbować. Pogoda jest wspaniała. Sprawdziłem w internecie czy można w tej sytuacji wyjść na rower. Odpowiedź - tak, jeśli unikasz dużych skupisk ludzkich. Unikam. Centrum Warszawy przypomina w środku tygodnia sceny znane z długich majowych weekendów. Puste ulice, chodniki, autobusy. Ewidentnie widać, że są Ci którzy muszą być. Na drogę powrotną do domu wybieram Las Kabacki na pograniczu Ursynowa i Konstancina. Wszak po co jechać obok aut. W Warszawie jest takie powiedzenie "ruch jak na Marszałkowskiej"... Dziś bardziej pasowałoby "ruch jak w Lesie Kabackim". I ok, w końcu spacerując z bliskimi, czy jeżdżąc na rowerze zawsze te kilka metrów odstępu jest zachowanych. Po kilku minutach jazdy mijam polanę. Widok jest co najmniej dziwny... jak na okoliczności. Ogniska, grille, kiełbasa, piwo... Czy to nie przed tym ostrzegają eksperci podając przykład włoski?

A post shared by Filip Aleksander Chajzer (@filip_chajzer) on

Internauci podzielili zdanie dziennikarza. Pod opublikowanym przez niego postem pojawiło się wiele komentarzy ludzi, którzy zgadzają się z opinią Chajzera.

- Masakra - ludziom się po prostu wydaje, że wirus atakuje w centrum miasta, w centrum handlowym, w pracy, w szkole - a na świeżym powietrzu to już nie! Ręce opadają

– napisała jedna z kobiet.

Ludzie są nienormalni. Nie zdają sobie sprawy jak narażają siebie i innych... Przykre, mam nadzieję, że nikogo z nich nie dotknie to nieszczęście

– dodała następna kobieta.

Przypomnij sobie o… OPRACOWANO SZCZEPIONKĘ NA KORONAWIRUSA. PODDANO TESTOM PIERWSZĄ OCHOTNICZKĘ. JAKIE SĄ EFEKTY I KIEDY WEJDZIE DO UŻYTKU