Serial "Przyjaciółki" przyciąga przed telewizory rzesze widzów już od ośmiu lat. Ostatnio pojawiły się pogłoski, że produkcja jest zagrożona a to za sprawą rzekomych planów odejścia z serialu Małgorzaty Sochy i Joanny Liszowskiej.
Kadr z serialu "Przyjaciółki"; Źródło: screen Youtube
Serial "Przyjaciółki" zadebiutował na antenie Polsatu w 2012 roku i od razu stał się hitem. Stacja poinformowała o rozpoczęciu nagrań siedemnastego sezonu produkcji.
Niektórzy zastanawiają się czy wieloletnia praca na planie jednego serialu nie jest nużąca, zwłaszcza dla aktorek grających główne role. Wątpliwości rozwiały ostatnio dwie z nich- Małgorzata Socha i Joanna Liszowska, o których krążyły plotki, że myślą o odejściu z serialu.
Joanna Liszowska w "Przyjaciółkach"; Źródło: screen Youtube
Obie panie szczerze wyznają, że jak w każdej pracy, także w ich przypadku są momenty zawachania. Jak przyznała Liszowska, bywały chwile, w których cieszyła się z zakończenia zdjęć do danego sezonu produkcji. Mimo wyczekiwania urlopu, nie sądzi jednak, żeby praca nad serialem zupełnie ją wyczerpala. Zdementowała też plotki o jej odejściu z "Przyjaciółek". "Nigdy!" - tak skomentowała pomysł rzucenia serialu.
Małgorzata Socha w "Przyjaciółkach"; Źródło: screen Youtube
Jak informuje portal Plotek, w podobnym tonie wypowiada się Małgorzata Socha. Gwiazda wyznała, że czasem bije się z myślami, jednak przy serialu trzyma ją świadomość jego popularności i tego, ilu widzów ma nadzieję śledzić kolejne losy serialowych przyjaciółek. Socha docenia także atmosferę na planie i to, w jak zgranym zespole ma okazję pracować.
Dobro widzów czy koleżeńska atmosfera pracy, to nie jedyne co powstrzymuje aktorki przed rezygnacją z tego projektu. Nie bez znaczenia są także kwestie finansowe. Jak podaje portal SE, aktorki miały zarabiać po 150 tysięcy złotych za sezon "Przyjaciółek". Za nagrania siedemnastej odsłony zarobią więcej. Dostały po 25 tysięcy złotych podwyżki. Taka kwota zdecydowanie mogła wpłynąć pozytywnie na decyzję o kontynuacji prac.