Jak donosi "Pikio", Światowa Organizacja Zdrowia postanowiła poinformować świat o nadchodzącym zagrożeniu ze strony choroby COVID-19 wywoływanej SARS COV-2. Plan pandemiczny przewiduje w scenariuszu szybki wzrost liczny ofiar.
Eksperci informują
Ci z WHO rozgłaszają znacznie większą siłę uderzeniową drugiego szczytu zachorowań od poprzednich. Jak informuje dyrektor wykonawczy WHO dr Mike Ryan, nie możemy odpuścić w swoim strachu tylko dlatego, że w wielu gerionach świata ministerstwa zdrowia ogłosiły spadek zachorowań.
Inni eksperci natomiast mówią, że wiele podanych w statystykach przypadków zgonu z powodu COVID-19, nie miało nic wspólnego z tą chorobą. Ordynator I oddziału zakaźnego Szpitala we Wrocławiu, prof. Krzysztof Simon zabrał głos w tej sprawie.
"Pacjent, któremu eksplodowała maszyna umarł jako taki, jako powikłanie krwotoku, a nie żadnego koronawirusa, ale przysłano go oczywiście z jednego ze szpitali pod Wrocławiem "z powodu koronawirusa". Przecież to jest absurd! To jest zupełne lekceważenie wiedzy medycznej".
Mike Ryan utrzymuje, że mamy się czego bać:
Musimy zdawać sobie sprawę z faktu, że wzrost zachorowań może nastąpić w każdej chwili. Nie możemy zakładać, że tylko dlatego, że choroba w wielu krajach jest w fazie wygaszania, a liczba chorych maleje, możemy odpuścić.
Niemiecki specjalista chorób wewnętrznych dr med. Claus Köhnlein twierdzi, że to choroby współtowarzyszące u osób starszych i/lub słabszych odpornościowo są odpowiedzialne za zgony, a koronawirus nie ma z tym nic wspólnego.
"Gdyby odłożyli ten test, to życie by było takie, jak wcześniej. Wtedy nie byłoby tutaj nic widać - żadnej zwiększonej umieralności, ani zachorowań. Nie będzie tutaj umieralności, dopóki nie zaczniemy leczyć [red. Covid-19].
W magazynie 'The Lancet' natknąłem się na kazuistykę pewnego 51-letniego pacjenta, który chorował na koronawirusa. U tego pacjenta zaczęło się od kaszlu, dreszczy, gorączki, wyczerpania i duszności. Nastąpiło leczenie dużą dawką metylopregnizolonu, a więc wysoką dawką kortyzonu - to jest z 600 mg.,moksyfloksacyną, to jest bardzo mocny antybiotyk z grupy inhibitorów gyrazy, dodatkowo lopinavir plus rytonavir - obydwa to analogi nukleozydów [...] dosyć toksyczne rzeczy...
Wszystko to jeszcze przyozdobiono interferonem, to również wirostatyk. [...] On też ma efekty immunosupresyjne. Potem, na koniec wysypali na pryszcze antybiotyk szerokospektralny, co doprowadziło do tego, że pacjent zmarł. 51-letni pacjent... Z mojej perspektywy to leczenie jest błędem w sztuce i tego pacjenta zabiło."
Według specjalistów WHO
Światowa Organizacja Zdrowia przećwiczyła kilka scenariuszy nadejścia drugiego szczytu zachorowań. Może się on pojawić w każdym momencie, nawet gdy zauważymy, że powracamy do normalności.