O sprawie informuje Wirtualna Polska, przekonując, że wielu dyrektorów w polskich szkołach już teraz dostaje informacje od nauczycieli i pracowników administracyjnych, znajdujących się w grupach wysokiego ryzyka ciężkiego przebiegu COVID-19, że jeśli nie uzyskają bezpieczeństwa przed koronawirusem to zaczną się masowe zwolnienia lekarskie. To może rodzić ogromne problemy z zapewnieniem ciągłości nauki i pracy w szkole na różnych polach.

Chętnych na zastępstwo nie ma jednak wielu. Co stanie się w polskiej edukacji po 1 września?

Powrót dzieci do szkół + koronawirus = braki kadrowe? Dyrektorzy biją na alarm
1 września dzieci mają wrócić do klasycznej, stacjonarnej nauki. Jednak wytyczne, które podało MEN w związku z powrotem uczniów do szkół rodzą niepokój w pracownikach placówek edukacyjnych – zarówno wśród kadry pedagogicznej, jak i pracowników administracyjnych.

Dzieci nie będą miały obowiązku zasłaniania ust i nosa przez cały pobyt w szkole, natomiast wśród wytycznych znalazły się „częste mycie rąk, ochrona podczas kichania i kaszlu, unikanie dotykania oczu, nosa i ust, obowiązkowe zakrywanie ust i nosa przez osoby trzecie przychodzące do szkoły lub placówki, regularne czyszczenie pomieszczeń”.

Nauczyciele i pracownicy administracyjni boją się o swoje zdrowie

MEN nie przewiduje też ograniczenia klas pod względem liczby uczniów, natomiast do szkoły mogą przychodzić tylko dzieci zdrowe, to samo dotyczy nauczycieli i innych pracowników. W środę ma pojawić się kompletna lista wytycznych dla dyrektorów dotycząca zasad bezpiecznego powrotu dzieci do szkół 1 września.

To rodzi jednak pewne problemy – pracownicy boją się o własne zdrowie.

- Nie pomyślano o pracownikach szkół. Nie przewidziano maseczek, przyłbic czy innych środków ochrony przy kontakcie z uczniami. Mamy sygnały, że jeśli nie będzie odpowiedniego zabezpieczenia, to jest ryzyko, że mogą oni w tym czasie przebywać na zwolnieniach lekarskich – mówi Wirtualnej Polsce dyrektor Dariusz Zelewski, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w Kartuzach.

Szczególnie niechętni do powrotu do pracy w takich warunkach są osoby z grup ryzyka, czyli starsi i z chorobami przewlekłymi.

Jeśli natomiast pojawi się sytuacja braków kadrowych wśród nauczycieli będą oni zmuszeni brać zastępstwa, co spowoduje, ze będzie mieli jeszcze dłuższy kontakt z większą grupą uczniów.

Nauczyciele chcą wrócić do tradycyjnej nauki, ale mają wielkie obawy przed wrześniem. Taka sytuacja panuje w całej Polsce, a im większe miasto, tym większy problem i tym więcej strachu.

Są jednak tacy nauczyciele, którzy traktują swoją pracę wciąż jako misję i mimo obaw, nie zamierzają rezygnować z codziennego kontaktu z uczniami.

+- Chciałabym wrócić do stacjonarnego nauczania. Wirus nie zniknie tylko dlatego, że pozostaniemy w domach. Mam zatem niezłą sytuacje pracując z grupami, tylko raz w tygodniu spotykam się z całą klasa na godzinie wychowawczej. Ale w ogóle nie przyszło mi na myśl to, by nie przyjść do pracy, czy też wziąć zwolnienie lekarskie. Jesteśmy potrzebni uczniom, a uczniowie nam. Długotrwała izolacja może wyrządzić więcej szkód niż pożytku – tłumaczy Małgorzata Wiater z Poznania, 59-letnia nauczycielka niemieckiego i etyki w rozmowie z Wirtualną Polską.

Jak informował portal "Życie": TAJNE SPOTKANIE W TORUNIU, OJCIEC RYDZYK GŁÓWNYM BOHATEREM. POJAWIŁY SIĘ SZCZEGÓŁY ROZMOWY, WYJAWIŁA JE TAJEMNICZA KRYSTYNA

Przypomnij sobie: SPORA GRUPA POLAKÓW OTRZYMA NOWĄ ZAPOMOGĘ OD PAŃSTWA? DODATEK DO EMERYTURY ZAPOWIADA RZECZNIK RZĄDU, POD GŁOSOWANIE POSŁÓW TRAFI USTAWA

Portal "Życie" pisał również: POLACY MUSZĄ SIĘ MIEĆ NA BACZNOŚCI, POJAWIŁO SIĘ NOWE OGNISKO W JEDNYM Z SUPERMARKETÓW. SANEPID POSZUKUJE KLIENTÓW, MOGLI SIĘ ZARAZIĆ