Żywy karp? Tak, ale w swoim naturalnym środowisku. Sklepy zdają sobie sprawę z tego, że sprzedaż żywych ryb nie jest dla nich korzystna – wielu Polaków chce uniknąć tego widoku i zrobi zakupy w miejscu, w którym nie będzie karpi. Dodatkowo coraz głośniej mówi się o wątpliwej etyczności tego rozwiązania.

Choć w dalszym ciągu na stołach wigilijnych wielu Polaków goszczą dania z karpia, coraz mniejszy odsetek społeczeństwa kupuje te ryby żywe. Wszystko za sprawą rosnącej świadomości oraz akcji uświadamiających.

Coraz więcej sieci deklaruje, że nie kupi się u nich żywych karpi, będą za to sprzedawać filety. W większości marketów oraz dyskontów nie można kupić już żywych ryb. Wśród ogólnopolskich sieci wyjątek stanowi już tylko Carrefour, twierdząc, że sprzedaż karpia to „szacunek do przekonań i potrzeb konsumentów”.

Reszta wielkich sieci mówi, że „nie chcą eskalować cierpienia zwierząt”. Tym sposobem wiadomo, że żywych karpi nie ma już na pewno w sieciach sklepów Lidl, Aldi, POLOmarket, Auchan, Tesco, E.Leclerc czy Biedronka.

Tylko sieć Tesco w tym roku dostała aż 12 tysięcy maili apelujących o zrezygnowanie ze sprzedaży żywych karpi. Wiadomości pochodziły od aktywistów z organizacji Compassion. Obrońcy praw zwierząt mocno walczą z tym procederem.

Jak zauważa Ruch na Rzecz Zwierząt – Viva!, niektóre ze sklepów, m.in. Tesco, choć nie oferują żywych karpi, to wynajmują część swoich parkingów specjalnie na ten cel. Jak podaje, co najmniej na 7 parkingach Tesco na terenie Polski będzie prowadzona sprzedaż żywego karpia.

Choć sprzedaż karpia w okresie przedświątecznym to aż 90% rocznej produkcji tych ryb, to kupujących tzw. żywca jest coraz mniej. To już tylko kilka procent klientów.

Warto jednak pamiętać o stronie etycznej całego procederu – ryby często hodowane są niehumanitarnie, ściśnięte w ciasnych basenach, w brudnej wodzie, po zakupie często transportowane ze sklepu w plastikowych reklamówkach, bez wody, a następnie niejednokrotnie niehumanitarnie traktowane i zabijane.

- Handel żywymi karpiami co roku wiąże się z ich ogromnym, a jednocześnie zupełnie zbędnym cierpieniem. Ryby doznają obrażeń w trakcie transportu, często nie mają też zapewnionych odpowiednich warunków na terenie sklepu, gdzie stłoczone i poranione z trudem przemieszczają się po zbiorniku w niedotlenionej, brudnej wodzie – mówi dyrektor ds. kampanii biznesowych w Stowarzyszeniu Otwarte Klatki, Marta Cendrowicz.

- Należy też pamiętać, że przenoszenie ryby w plastikowej torebce, nawet jeśli nie doprowadzi do jej śmierci, będzie dla niej zawsze torturą. Ponadto sprzedając żywą rybę, sklep nigdy nie będzie miał pewności, jak dalej potraktuje ją klient.

„Nie ma żadnego logicznego uzasadnienia tłumaczącego potrzebę kupna żywego karpia zamiast nabycia mięsa. Ma to znaczenie, bo ustawa w art. 33 ust. 1a stanowi, że uśmiercanie zwierząt ma się odbywać w sposób przysparzający im minimum cierpienia fizycznego i psychicznego. Wydawanie żywego zwierzęcia klientowi, który najczęściej nie ma ani doświadczenia potrzebnego do jego zabicia, ani odpowiednich narzędzi, jest świadomym łamaniem tego przepisu” – oceniają prawnicy.

Przypomnij sobie o… MATEMATYK PRZECHYTRZYŁ LOTERIĘ! DZIĘKI TEMU ZOSTAŁ MILIONEREM

Jak informował portal Życie: NA JAKIE PREMIE ŚWIĄTECZNE MOGĄ LICZYĆ POLACY. OTO KWOTY, KTÓRE WYPŁACAJĄ PRACODAWCY

Portal Życie pisał również o… DNI WOLNE OD PRACY W 2020 ROKU. NA ILE WOLNEGO MOŻEMY LICZYĆ