Jak podaje portal "Radio Zet", szef resortu kultury potwierdził, że opłata reprograficzna nie obejmie smartfonów. Czy rządowi udało się znaleźć kompromis, który zadowoli zarówno artystów, jak i konsumentów?
Opłata reprograficzna nie obejmie smartfonów?
Opłata reprograficzna, określana potocznie jako podatek od smartfonów nie obejmie smartfonów, co potwierdził minister kultury Piotr Gliński. Opłata ta funkcjonuje już od dwóch dekad, choć do tej pory obejmowała m.in.: magnetofony, kasety wideo, płyty CD i DVD, kserokopiarek, czy skanerów. W związku z czym pojawił się pomysł o rozszerzeniu opłaty o smartfony.
To właśnie telefony są obecnie głównym nośnikiem utworów. Jednak pomysł objęcia smartfonów opłatą repregraficzną nie przypadł obywatelom do gustu. Nic dziwnego, przełożyłaby się ona na ceny smartfonów. Po wsłuchaniu się w głos społeczeństwa zdecydowano, że póki co smartfony nie będą uwzględnione w rozporządzeniu.
Projekt wprowadzenia nowego podatku w postaci opłaty reprograficznej obejmującej smartfony, komputery, tablety, telewizory pojawił się w ubiegłym roku. Zgodnie z założeniami opłatę musieliby uiścić importerzy i producenci wyżej wymienionych urządzeń. To z pewnością przełożyłoby się na wzrost cen i finalnie uderzył po kieszeniach klientów.
Opłata ta miała na celu zrekompensowanie autorom utworów (muzyki, książek i filmów) faktu zwielokrotnienia ich dzieł na użytek prywatnych odbiorców.
Co sądzicie o decyzji reosrtu kultury?
To też może cię zainteresować: Słowa Nostradamusa o 2021 roku mogą zmrozić absolutnie wszystkich! Czy okaże się gorszy od 2020? Przepowiednia jasnowidza z XVI wieku powala na kolana
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Duże zmiany w życiu Martyny Wojciechowskiej. Podróżniczka wyprowadziła się ostatecznie od Przemka Kossakowskiego. Nowy dom pokazała fanom w Internecie