Kilka tygodni temu, w związku z gwałtownym wzrostem dziennej liczby zakażeń koronawirusem, najmłodsze dzieci, uczęszczające do klas 1-3, dołączyły do swoich starszych kolegów i przeszły na naukę zdalną. Stanowi to poważny problem dla rodziców, którzy często nie mają z kim zostawić maluchów, przez co zmuszeni są do opuszczania pracy. Naprzeciw ich obawom wyszedł nowy szef MEN, Przemysław Czarnek.
Kiedy dzieci wrócą do szkół?
Według zapewnień ministra Czarnka, najmłodsi będą mogli powrócić do nauki stacjonarnej już po 29 listopada. Szef Ministerstwa Edukacji przewiduje, iż do tego czasu uda się całkowicie wypłaszczyć krzywą zachorowań, co pozwoli na bezpieczny powrót podopiecznych w mury placówek edukacyjnych. Teza ta spotyka się ze znacznym sprzeciwem wśród Polaków - są oni przekonani, że nawet pomimo wprowadzonych obostrzeń, kilkanaście dni to zbyt krótki czas, by można było mówić o przywróceniu nauki stacjonarnej w szkołach. Podobnego zdania są również eksperci, którzy pomimo pozytywnego nastawienia do sprawy nie przewidują takiej możliwości.
Czarnek zapewnia również, że nawet jeśli nauki w szkołach nie uda się przywrócić, to edukacja zdalna stoi teraz na znacznie wyższym poziomie niż kilka miesięcy temu i również będzie w stanie zaspokoić wszystkie potrzeby uczniów. Minister przypomniał, iż w ramach programów "Zdalna szkoła" i "Zdalna szkoła plus" na informatyzację szkół udało się przekazać blisko 500 milionów złotych.
Nie da się ukryć, iż postać Przemysława Czarnka jest postacią nieco kontrowersyjną w polskim rządzie - wielu obywateli domaga się jego dymisji, powstają w tym celu nawet petycje, chętnie podpisywane przez Polaków. Czy można więc ufać mu w kwestii zapewnień dotyczących szkół?
Zobacz także: Marcelina Zawadzka pozdrawia fanów ze słonecznych wakacji. Obok takich zdjęć nie da się przejść obojętnie
Może cię zainteresować: Ważna informacja dla rodziców, czas został do końca listopada. Potem będzie za późno i dodatkowe 300 złotych przepadnie, trzeba się spieszyć
Pisaliśmy również o: Radek Majdan cierpi z powodu koronawirusa. Czekają go duże kłopoty