Commerzbank zapowiada wystawienie na sprzedaż mBanku. Prawdopodobnie będzie to oznaczało koniec tej silnej marki. Mówi się, że kupcem zostanie prawdopodobnie PKO BP, a według ekspertów po ewentualnym przejęciu nie będzie utrzymywał dwóch marek.

Eksperci są jednoznaczni – jeśli PKO BP kupi mBank, to zniknie on z rynku. Marta Czajkowska-Bałdyga, analityczka Haitong Banku, również uważa ten scenariusz za najbardziej prawdopodobny.

– Nie ma powodu, by po przejęciu bank funkcjonował pod dwoma markami – twierdzi.

Zobacz także: ODWAŻNA KREACJA JULII WIENIAWY. KUSIŁA WSZYSTKICH NA IMPREZIE!

Łukasz Jańczak, analityk Ipopema Securities, podziela jej zdanie.

– Owszem, mBank to bardzo silna i rozpoznawalna marka, ale gdyby doszło do tego przejęcia, rebranding jest raczej przesądzony – wyrokuje.

– Oczywiście marka nie zniknie z dnia na dzień, ale myślę, że może to nastąpić nawet szybciej niż rebranding BZ WBK na Santander.

Warto wspomnieć, że i PKO BP, i mBank należą do czołówki polskich bankowych marek. W ostatnim rankingu Top 500 Banking Brands 2019 najlepiej oceniono PKO BP (w drugiej setce rankingu), zaś mBank uznano za czwartą polską markę bankową (znalazł się pod koniec trzeciej setki).

Jakie zmiany mogą nas czekać, jeśli dojdzie do połączenia, poza faktem, że PKO BP, największy polski bank, urósłby jeszcze bardziej?

Zobacz także: KURZAJEWSKA ZASKAKUJE WPISEM NA INSTAGRAMIE. „KOBIETA ODCHODZI POWOLI, BARDZO POWOLI”

– Na pewno jakichś efektów synergii można by się przy takiej transakcji doszukać. Na pewno można się spodziewać synergii kosztowych za sprawą likwidacji części oddziałów i zapewne zwolnień części pracowników – przewiduje Łukasz Jańczak.

– Wyzwaniem byłyby na pewno koszty integracji. Łączyłyby się dwie duże instytucje finansowe, to zawsze niesie ze sobą ryzyka operacyjne, wynika to chociażby z integracji systemów informatycznych. Myślę jednak, że poradzono by sobie z tym bez większych problemów – oba banki są bardzo dobrze zdigitalizowane.

Problem z przejęciem może wyniknąć jednak z czego innego.

Źródło: „interia.pl”