Na stronie "Pomagam" pojawił się kolejny błagalny apel o pomoc ciężko chorej mamie. Nowotwór nie może jej tak po prostu zabrać.
Warto pomagać tym, którzy proszą o pomoc
Na Facebooku pojawiają się różne posty, strony i fanpage. Tym razem warto zwrócić uwagę na kolejną facebookową stronę poświęconą chorej na nowotwór pani Krystynie, która dzielnie walczy z chorobą. Poprzednia zbiórka pomogła pacjentce mocno osłabić "przeciwnika", jednak fundusze nadal są potrzebne, by choroba znowu nie uderzyła z tak druzgocącą mocą, co ostatnim razem. Na pomagam.pl możemy przeczytac opis sytuacji pani Krystyny.
Wszystko zaczęło się na początku 2010 roku. Mama od zawsze regularnie wykonywała wszelkie profilaktyczne badania. Tym razem jednak wykryto nowotwór piersi, szczęście w nieszczęściu że wykryto go dosyć szybko i natychmiast przystąpiono do leczenia. Kilka cyklów chemio- i radioterapii, następnie konieczna była mastektomia i wycięcie węzłów chłonnych. Operację mama zniosła ciężko. Niespełna miesiąc później, gdy mama przechodziła rehabilitację i powracała do sił nagle zmarł tato, 54 lata, zawał.
Zostaliśmy we dwójkę. Na tym etapie leczenie oraz konsultacje lekarskie nie były zbyt kosztowne, a rokowania niezłe więc wszystko było na dobrej drodze do odzyskania zdrowia przynajmniej w pewnym stopniu. Przyjmowane leki hormonalne na jedno pomagały, na drugie niestety szkodziły.
Potrzebne więc był kolejne badania, konsultacje, leczenie i zabiegi prewencyjne. Dodatkowo po wycięciu węzłów chłonnych powstał problem z ręką. Początkowo nie było to tak poważne ale z biegiem czasu co raz bardziej nasilało się. W ręce gromadziła się chłonka, która powodowała obrzęk. Rehabilitacja, masaże, leki w żaden sposób nie pomagają po dziś dzień.
Jak widać, nie ma czasu do stracenia. Ważne jest pomaganie tym, którzy tego potrzebują.
Facebook/Pomoc dla ciężko chorej mamy
Mozna być dumnym z dzieci, które nie czekają z załozonymi rękami!
O tym pisaliśmy: Smutne wieści płyną ze świata muzyki. Odszedł znany artysta
Zerknij: Francja przerażona. Pożar katedry św. Piotra i Pawła w Nates. Ogień wciąż trawi świątynię