Mimo to, kiedy stał się dorosły, Sergiusz nie był zależny od ojca, ale zaczął budować swoje życie na własną rękę. Ogólnie rzecz biorąc, teraz mamy zwykłą rodzinę o średnich dochodach, a rodzice mojego męża nie zapewniają nam żadnej pomocy.
Zauważyłam jednak, że mój mąż zachował niektóre nawyki ze swojego bogatego dzieciństwa. Mamy dwoje nastoletnich dzieci, które wymagają dużo pieniędzy. Chodzą do różnych klubów, chcą nowych ubrań, a ja zaczynam myśleć o ich przyszłej edukacji i kupnie mieszkania.
Ogólnie rzecz biorąc, musimy oszczędzać. Robię wszystko, co w mojej mocy, ale Sergiusz nie ma pojęcia, jak to zrobić. Najbardziej denerwuje mnie to, że cały czas wszystko wyrzuca. Dotyczy to na przykład jedzenia.
Wydaje mu się, że jeśli coś leży w naszej lodówce dłużej niż jeden dzień, to zaraz pójdzie do kosza. Na przykład kiedyś kupiłam chleb na kanapki. Tak się złożyło, że chłopcy wyjechali na weekend do znajomych, a chleb został nieotwarty. Leżał po prostu w lodówce, a potem nagle zobaczyłam, że prawie cały bochenek jest w worku na śmieci. " Sergiusz", zawołałam do męża, "dlaczego wyrzuciłeś chleb? "Spojrzałem na niego, wczoraj minął termin ważności", odpowiedział, "więc postanowiłem go wyrzucić".
"Był tylko lekko wysuszony!" Byłam oburzona. "Chciałam włożyć go do piekarnika i zrobić z niego krakersy." "Cóż, jeśli chcesz krakersy, kupmy jakieś gotowe w sklepie," zasugerował mój mąż." "Po co jeść zepsuty chleb?" "Nie jest zepsuty!" - krzyknęłam.
I o czym z taką osobą rozmawiać? Co jeśli nie rozumie, że np. pizzę, której wczoraj nie dokończyliśmy, można po prostu włożyć do zamrażarki, zamiast wyrzucać do kosza? Czy można zamrozić parówki, kiełbasę, kotlety? Nie, Sergiusz od razu wyrzuca wszystko do kosza! Staram się chować przed nim jedzenie, ale i tak udaje mu się je znaleźć i wyrzucić. Ale cóż, jedzenie to tylko połowa problemu.
Gorzej jest, jeśli chodzi o ubrania i inne rzeczy. Na przykład, kiedyś dałam mu ładną, drogą koszulę. Bardzo mu się podobała i często ją nosił. Łatwo więc sobie wyobrazić moje zdziwienie, gdy zobaczyłam tę najdroższą koszulę leżącą niedbale na podłodze.
"Dlaczego rzuciłeś koszulę na podłogę?" - zapytałam ostrożnie. "Co się stało?" "Och, chciałem tylko pamiętać, żeby ją wyrzucić" - odpowiedział spokojnie mój mąż. - "Po prostu zamarłam z zaskoczenia." " Sergiusz, mogę ją po prostu zaszyć" - powiedziałam - "Po co od razu ją wyrzucać?" "Och, nie pomyślałem o tym" - westchnął Sergiusz - "I dobrze, że ją złapałam! W przeciwnym razie wyrzuciłby tak dobrą rzecz. Poza tym mamy działkę. Czasami jeździmy z dziećmi na kemping, mój mąż nie rozumie, że do tych dwóch kategorii wypoczynku można wybrać ubrania i buty, które wyglądają, że tak powiem, nie do końca idealnie.
Na przykład nie wyrzucaj drogich markowych trampek z lekko zużytymi podeszwami, ale po prostu idź w nich na wędrówkę lub kopanie grządek na wsi. To samo dotyczy T-shirtów, spodni dresowych itp. Ale z jakiegoś powodu Sergiusz tego nie rozumie. Co więcej, uczy tego samego nasze dzieci, a ja zauważam, że moi synowie wyrzucają do kosza wszystko, co nie jest ometkowane.
I nie wiem, jak odzwyczaić Sergiusza od nawyków bogatego dzieciństwa i wytłumaczyć, że jesteśmy zwykłą, przeciętną rodziną i nie możemy sobie pozwolić na wyrzucanie spodni po pierwszym zaciągnięciu i swetrów po pierwszym kłaczku, który się na nich pojawi.
Nie przegap: Lin Yu Ting rozważa pozew po walce z Julią Szeremetą. Chodzi o zarzuty dotyczące płci
Zerknij: Julia Szeremeta pod ciężarem fali krytyki. Polska medalistka Olimpijska włożyła kij w mrowisko