Razem z mężem świętowaliśmy to radosne wydarzenie w domu. Mój mąż poszedł do urzędu stanu cywilnego i wystawił akt urodzenia dziecka. Następnie udaliśmy się do biura, aby zarejestrować dziecko.
Nasza urzędniczka, z którą znaliśmy się od dawna, była na wakacjach. Jej miejsce zajęła młoda dziewczyna. Mój mąż powiedział jej, po co przyjechaliśmy. Spojrzała na niego, potem na mnie i zapytała:
- Kim pani jest? Babcią?
Byłam w szoku. Zaniemówiłam i po prostu usiadłam obok męża. Powiedział urzędniczce, że jestem jego żoną, matką naszego dziecka i zaczął wypełniać różne formularze. Urzędniczka patrzyła na mnie w milczeniu. Mąż wypełnił formularze, ja podpisałam, co trzeba i wyszliśmy.
Mój nastrój zepsuł się na długi czas. W wieku dwudziestu kilku lat zbyt często popełniałam błędy i bez zastanowienia nazywałam starzejące się mamy i tatusiów dziadkami. Chyba nadszedł czas, by zapłacić za błędy młodości.
Wróciłam do domu i spojrzałam na siebie w lustrze. Musiałam spojrzeć na siebie obiektywnie. Lustro odbijało nie — młodą piękność, którą chciałabym widzieć, ale kobietę około 40-letnią, zmęczoną i grubą po porodzie. Nawet jeśli ciężko pracujesz nad sobą, nie możesz stać się dużo młodsza. Nie pozostało mi nic innego, jak przyzwyczaić się do tego, że ludzie, widząc mnie z małym synkiem, będą uważać mnie za jego babcię.
I już się do tego przyzwyczaiłam. Dzieje się tak wszędzie, gdzie widzą nas po raz pierwszy: w klinice dziecięcej, w przedszkolu, w szkole, na placu zabaw. Muszę im powiedzieć, że nie jestem babcią, tylko mamą, i na początku na ich twarzach pojawia się zdziwienie, ale z czasem ludzie się przyzwyczajają i to pytanie przestaje ich niepokoić.
A mnie przestało przeszkadzać już dawno temu. Niech ludzie wokół mnie myślą co chcą. Ja wiem, kim naprawdę jestem. Mój syn z dumą i głośno tłumaczy, że jestem jego mamą każdemu, kto w to wątpi.
Myśli, że mam 19 lat, ponieważ kiedyś powiedziałam mojemu starszemu synowi, gdy zapytano mnie, ile mam lat, że 18. Od tego czasu minęło trochę czasu. Mój młodszy syn dodał jedynkę do 18 i w jego oczach zawsze mam 19 lat. Często też na mnie patrzy, a potem przytula i całuje, mówiąc, że jestem piękna. To naprawdę miłe. Dobrze, że go mam, reszta nie ma znaczenia.
Mój mąż jest tylko 1,5 roku młodszy ode mnie, jest wysoki, szczupły i wygląda dużo młodziej niż na swój wiek, a ma zupełnie inne problemy.
Wiek to około 40 lat, bardzo ciekawe. Kilka moich koleżanek zostało już babciami. Lubią opiekować się wnukami, ale uczą je mówić do nich po imieniu, unikając słowa "baba". Trzy przyjaciółki, zainspirowane moim przykładem, urodziły swoje drugie dzieci po czterdziestce i teraz cieszą się późnym macierzyństwem.
I wszyscy wychodzimy razem z naszymi dziećmi, niektórzy z wnukami, a niektórzy z córkami i synami, ale nie da się tego stwierdzić na pierwszy rzut oka.
Nie przegap: Z życia wzięte. "Jeśli coś się stanie, nie zostawiaj mojej Kasi samej": Nie oddawaj jej do sierocińca