W naszej rodzinie, z pokolenia na pokolenie, robimy tak: jeśli wszyscy siadają razem do stołu na obiad lub kolację, stawiamy zupę na stole w jednej wielkiej misce i łyżkach, aby każdy jadł tyle, ile chce.
Aby zapobiec kapaniu na stół, podkłada się pod nią pajdę chleba, gdy niesie się ją do ust. Podobnie, jeśli są to na przykład duszone lub smażone ziemniaki, kładziemy je na patelni i rozkładamy widelce dla wszystkich. Nie widzę w tym nic złego. Każdy w rodzinie ma swój własny. Jednak naszej synowej na początku się to nie podobało, zaczęła ustawiać osobne talerze dla naszego syna i dla siebie.
Zwróciłam jej uwagę, mówiąc, że mamy inny sposób jedzenia i że skoro przyszła do naszego domu, powinna uszanować nasze zwyczaje i tradycje. Ona jednak stopniowo przestała siadać z nami do stołu, robiąc coś w porze, kiedy wszyscy jedzą, albo udając, że jest zajęta, mówiąc, że pracuje (ma jakąś pracę zdalną, pracuje przy komputerze, siedząc w swoim pokoju).
Potem wychodzi, gotuje coś dla siebie i zjada ukradkiem, gdy nikogo nie ma w domu. Już patrzę na to przez palce, bo to w końcu żona naszego syna, chociaż nie jestem zadowolona z jej zachowania. Myślę też: jak to będzie, gdy urodzi im się dziecko? Czy ona nauczy dziecko lekceważenia jedzenia z tych samych naczyń co my?
Powoli zaczynam sądzić, że moja synowa zwyczajnie brzydzi się jeść ze wspólnej michy, co osobiście odbieram jako obrazę naszej rodziny. W czym u licha jest lepsza od nas? Chyba będę musiała poważnie porozmawiać z naszym synem na temat zachowania jego żony. Niech on postawi ją do pionu jako mąż...
Nie przegap tego: Pojawienie się skupisk mrówek w ogrodzie oznacza kłopoty. Na ratunek przybywa to, co masz w kuchni
O tym pisaliśmy ostatnio: Słowa Tadeusza Rydzyka na temat Jana Pawła II zapadną w pamięci milionów Polaków. "Lekarze mówili rodzicom, że należy go usunąć"