Oddała się pracy, by nie myśleć o kruchości życia, które przeciekało jej przez palce. Pracowała w kawiarni dworcowej, więc przychodziła do pracy bardzo wcześnie i wychodziła późno. Ela mieszkała poza miastem, a droga również zajmowała dużo czasu.

Przychodziła do pracy i od razu zabierała się za sprzątanie. Trzeba było mieć czas na umycie podłogi i wytarcie wszystkich stołów, zanim goście zaczną się schodzić. Dla poprawienia nastroju Ela nuciła piosenkę pod nosem, żeby się nie nudzić.

Radykalna zmiana w życiu wyszła jej na dobre

- Moja mama też umiała śpiewać – usłyszał głos dziecka.

- Och, jak się tu dostałaś? El zapytała dziewczynkę, która chowała się pod stołem.

- Szukam jedzenia. Mój brat jest głodny, został w domu. Kupisz mi trochę chleba?

- Gdzie jest twoja mama? - Nie mam rodziców. Została tylko babcia i młodszy brat, ale babcia jest już bardzo stara. Nic nie słyszy i nawet nas nie poznaje - wyjaśniła dziewczynka.

Ela postanowiła zamknąć kawiarnię na pół godziny i zabrać dziewczynkę do domu, aby zobaczyć, w jakich warunkach żyje rodzina.

Kiedy otworzyła drzwi, wybiegł roczny chłopiec, wyrwał siostrze jedzenie z rąk i zaczął łapczywie wpychać je w usta. Na łóżku leżała starsza kobieta, która nawet nie dawała oznak życia.

Ela zadzwoniła do lekarza. Babcia dzieci została natychmiast hospitalizowana, ponieważ jej stan był wyjątkowo ciężki. Ela zabrała na jakiś czas dzieci do siebie. Mimo wysiłków lekarzy kobiety nie udało się uratować. Dlatego dziewczynka i chłopiec trafili do sierocińca.

Podczas gdy Ela opiekowała się dziećmi, bardzo się do nich przyzwyczaiła. Kobieta wszystko przemyślała i postanowiła je adoptować. Oczywiście zebranie dokumentów zajęło dużo czasu, ale to wszystko drobiazgi. Najważniejsze, że stała się szczęśliwa i pozbyła się samotności.

O tym się mówi: Z życia wzięte. Kobieta postanowiła sprzedać swoje mieszkanie i zamieszkać z synem. Zapomniała tylko uzyskać zgodę u syna. "Nikt nie będzie przeciwko"

Zerknij: Wdowa po Emilianie Kamińskim i syn aktora wypełniają jego ostatnią wolę. Szczegóły zdradził pracownik Kamienicy