Nie rozumiem współczesnych dziewczyn. Może gdybym miała córkę, wychowywałabym ją inaczej, ale mam dwóch synów.

Współczesne pary funkcjonują zupełnie dla mnie niezrozumiale!

Najstarszy ma 31 lat, najmłodszy niedawno skończył 18 lat. Najstarszy syn ożenił się rok temu. Wszystko w jego żonie jest dobre: ​​nie głupia, ładna czysta, ale nie umie i wcale nie lubi gotować. „Dla mnie kuchnia to jakieś piekielne miejsce” – powiedziała mi kiedyś moja synowa.

I nie rozumiem, jak możesz wziąć ślub i nadal w ogóle nie umieć gotować? Synowa mieszkała przez 25 lat z matką i babcią, jej ojciec opuścił rodzinę, gdy była jeszcze bardzo młoda. Matka nigdy nie wyszła ponownie za mąż.

Synowa dorastała w otoczeniu dwóch kobiet, które przez całe życie zdmuchiwały z niej kurz, opiekowały się nią, ale nigdy nie nauczyły jej gotować. I to pomimo faktu, że jej babcia jest kucharką, a jej matka gotuje dobrze.

Kiedy mój mąż i ja przybyliśmy na spotkanie z matką panny młodej, wyszliśmy z pełnymi brzuchami. Wszystko było tak smaczne, tak satysfakcjonujące i gotowane z miłością, że po prostu nie można było się oderwać.

Ze swatką szybko i łatwo znalazłyśmy wspólny język, spisała dla mnie kilka swoich autorskich przepisów na dania, które mój mąż szczególnie docenił. Przy okazji zauważyłam, że mój syn trochę przytył przed ślubem.

Okazało się, że wynikało to z faktu, że teściowa rozpieszczała zięcia smakołykami. Doskonale zrozumieliśmy, że na początku nie byli gotowi. Młodzi cieszyli się swoim towarzystwem. Za każdym razem, gdy dzwoniliśmy do naszego syna, mówił, że zamówili dostawę pizzy lub sushi, albo idą do restauracji na obiad. W podróż poślubną wybrali się na odpoczynek nad morzem, gdzie również jedli tylko w jadalni, kawiarni czy restauracji.

Po wakacjach zaczęło się życie codzienne. Wiem na pewno, że matka synowej przychodziła do nich kilka razy w tygodniu. Przygotowywała dla nich jedzenie z tygodniowym wyprzedzeniem, robiła jakieś przygotowania lub po prostu przynosiła gotowe posiłki.

Teraz najwyraźniej na mnie spadł obowiązek karmienia męża, jego żony i reszty domowników, od kiedy zamieszkałam z nimi pod jednym dachem. Synowa twierdzi, że zamiast gotować, woli zrobić wiele innych ważnych lub po prostu przyjemniejszych rzeczy.

Czy zdołam przekonać ją do zmiany zdania?

O tym się mówi: Banknoty warte więcej, niż wskazuje ich nominał. Można na nich sporo zarobić. Co decyduje o wartości kolekcjonerskiej

Zerknij tutaj: Neo-Nówka nie odpuszcza. Na celowniku kabareciarzy znalazł się ślub jednego z posłów