Ceremonię pogrzebową zakłóciła grupa sprzeciwiających się pochówkowi generała na ważnej dla Polaków nekropolii. Doszło wówczas do rękoczynów między uczestnikami uroczystości, a protestującymi.
Z czego wynikają te emocje?
Skrajnych emocji nie ukrywał też między innymi dyrektor Wojskowego Biura Historycznego i członek kolegium IPN, dr Sławomir Cenckiewicz. Historyk udostępnił w mediach społecznościowych emocjonalny tekst, którym zobrazował swoje rozczarowanie kontrowersyjną decyzją o pochówku generała Szklarskiego na Wojskowych Powązkach. - Szok! Planista stanu wojennego i wieloletni strateg zarządu 1 Sztabu Generalnego, przygotowujący plan ataku wojsk Układu Warszawskiego, w przeszłości agent sowieckiego Głównego Zarządu Informacji o pseudonimie „Marysia”, żegnany z honorami w katedrze i na Powązkach - napisał wzburzony i rozczarowany dr Sławomir Cenckiewicz.
Podczas uroczystości pogrzebowych generała na Wojskowych Powązkach w Warszawie, przybyła tam niezbyt duża grupa osób protestujących. Przerwali obrzędy pogrzebowe wyrażając swoją niezgodę z tym, co się wówczas odbywało...
Protestujący przeciwko pochówkowi Wacława Szklarskiego w tak ważnym dla Polaków miejscu skandowali między innymi „Precz z komuną”. W pewnej chwili między jednym z protestujących, a jednym z żałobników doszło do rękoczynów.
Chwilę później na szczęście mężczyźni doszli do porozumienia, dlatego nie było potrzeby wzywania funkcjonariuszy policji.
Generał Wacław Szklarski zapisał się na kartach historii bardzo niepochlebnie, gdyż w latach osiemdziesiątych blisko współpracował z generałem Wojciechem Jaruzelskim, co sprawiło, że zaliczał się do najbardziej wpływowych wojskowych w kraju. Po odtajnieniu dokumentów dowodzących udziału generała w tajnej akcji "Warszawski sputnik" w 2001 roku przez Ministerstwo Obrony Narodowej, Polacy mieli się dowiedzieć, że generał Wacław Szklarski miał w zamiarze wywołanie niepokojów wewnątrz wojska prowadzących do stanu zagrożenia.
Co o tym sądzicie?
O tym się mówi: Zestresowana Maryla Rodowicz spędziła w sądzie sześć godzin. Co się stało