Od zawsze był wykorzystywany w rolnictwie ze względu na swoje właściwości odżywcze z korzyścią dla roślin. W czasach starożytnych obornik wytwarzany przez zwierzęta był częścią normalnego cyklu produkcyjnego gospodarstwa, dzięki wykorzystaniu go jako nawozu i polepszacza gleby.

Obecnie, wraz ze specjalizacją działalności rolniczej, trudno jest znaleźć firmy, które integrują hodowlę zwierząt i uprawę warzyw. Coraz trudniej jest również znaleźć dobry produkt z gospodarstw ekologicznych. W rzeczywistości nie każdy obornik może być stosowany w rolnictwie ekologicznym, ale tylko ten pochodzący ze zrównoważonych gospodarstw zwierzęcych.

Jak dobrać odpowiedni obornik dla naszych upraw i jak go stosować

W rolnictwie ekologicznym obornik można uznać za najlepsze źródło materii organicznej. Jest on niezbędny, aby gleba była żyzna i zapewniała zdrowy i bujny wzrost roślin. Żyzność gleby ma kilka aspektów.

Przede wszystkim mikrobiologiczny, czyli obecność w glebie mikroorganizmów przydatnych do opracowania składników odżywczych niezbędnych dla upraw. Odchody zwierzęce zawierają duże jego ilości i przyczyniają się do powstawania próchnicy, którą nazywamy substancją organiczną obecną w glebie.

Obornik sam w sobie jest już odżywczą próchnicą, czyli zbiorem substancji, które mogą być łatwo rozkładane i mineralizowane przez mikroorganizmy redukujące biologiczne. Co więcej, z czasem staje się stabilną próchnicą, która stanowi trwałą rezerwę składników odżywczych, z których mogą czerpać korzenie roślin.

Oczywiście obornik zwierzęcy nie jest taki sam, ponieważ istnieją różne gatunki zwierząt, które produkują obornik. W rolnictwie najczęściej stosowanymi nawozami naturalnymi do nawożenia organicznego jest obornik świeży i fermentowany, a pochodzić one powinny — w zależności od przeznaczenia od: bydła, koni, gęsi, indyków, kóz, kaczek, królików, świń, owiec, kur, gołębi, jak podaje Deccoria.

Nie przegap: Porażające sceny w trakcie ostatniego pożegnania dziecka. Dziewczynka nagle się poruszyła

Zerknij: Tomasz Jakubiak trafił do szpitala. "Nowotwór nie daje za wygraną"