Sezon komunijny w 2024 roku dobiega końca, pozostawiając za sobą nie tylko wspomnienia uroczystości, ale też skarbonki rodziców i chrzestnych uszczuplone o pokaźne sumy. Pani Renata, bohaterka naszego artykułu, po dwóch komuniach swoich chrześniaków, otwarcie mówi o komercyjnej stronie tego wydarzenia, wyrażając rozczarowanie i utyskiwania na rosnące koszty.
Kosmiczne ceny za talerzyk? To nie żart!
Już na wstępie Pani Renata zaznacza, że cieszy się z zakończenia sezonu. Dalej opisuje wystawne przyjęcia, w których uczestniczyła, odbywające się w luksusowych hotelach i restauracjach, zarezerwowanych z dużym wyprzedzeniem. Ceny za talerzyk sięgały 300 zł, co porównać można do kosztów weselnej uczty.
Prezenty warte tysiące złotych? To norma, a nie wyjątek
Pani Renata wspomina czasy sprzed 15 lat, kiedy komunie były skromniejsze, a prezenty bardziej symboliczne. Dziś natomiast normą stały się wypchane banknoty i kosztowne podarunki. Autorka przyznaje, że sama na prezenty dla swoich chrześniaków wydała 4 tys. zł, a to kwota, za którą można by wyjechać na egzotyczne wakacje.
Historia Pani Renaty skłania do refleksji nad prawdziwym sensem Pierwszej Komunii Świętej. Czy wystawne przyjęcie i kosztowne prezenty są rzeczywiście wyrazem wiary i troski o dziecko? Czy może warto powrócić do skromniejszych tradycji, skupiając się na duchowej stronie wydarzenia i budowaniu więzi rodzinnych?
To też może cię zainteresować: Prowadząca "Pytanie na śniadanie" nie wytrzymała. "A co cię to interesuje? To jest moja decyzja", wybuchła Anna Lewandowska na wizji. O co poszło
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Usiedliśmy przy stole i moja córka powiedziała": Dlaczego nie powiesz mi, mamo, że Daniel dostał mieszkanie