Nadia miała kiedyś szczęśliwą rodzinę: męża i syna. Razem chodzili na wędrówki, do kina, radowali się tęczą i dojrzałymi owocami w kraju. I co teraz? Teraz Nadia jest samotna, ponieważ stała się zbyteczna we własnej rodzinie…

Mąż Nadi, Andrzej, był nauczycielem, inteligentnym, wykształconym człowiekiem. Całe życie starał się zadbać o swoją rodzinę, otrzymał nawet mieszkanie od państwa na długi okres pracy w edukacji.

Natychmiast zdecydowano, że jego syn, Ivan, po ślubie zamieszka w nowym mieszkaniu. I nadal mieszkali w starym, który Nadia odziedziczyła po rodzicach.

Nawiasem mówiąc, rodzice Ivana dali mu dobre wykształcenie, pomogli mu znaleźć pracę i ogólnie zawsze starali się dać swojemu jedynemu synowi wszystko, co najlepsze. Ivan ożenił się dwa lata przed śmiercią ojca.

Kiedy Nadia została sama, nie mogła znaleźć dla siebie miejsca, bardzo trudno było żyć bez męża, który był jej wsparciem przez całe życie. Tylko pojawienie się małej wnuczki uratowało Nadię przed długotrwałą depresją. Nieco później syn i synowa złożyli kobiecie „ciekawą” propozycję".

- Wtedy rozważałam propozycję syna — idealną opcję, bo cierpiałam na samotność. Zaproponowali sprzedaż obu mieszkań i kupno domu, w którym będziemy mieszkać razem. Od razu się zgodziłam i teraz bardzo tego żałuję.

Oczywiście dorosłe dzieci muszą mieszkać oddzielnie od swoich rodziców. Szczególnie gdy jest taka możliwość. Sztuczne stwarzanie sobie problemu, tak jak w przypadku naszych bohaterów, nie jest konieczne. Bez względu na to, jak dobrzy są wszyscy członkowie rodziny, mieszkając razem, zawsze będą powody do kłótni.

Mieszkając razem, granice terytorialne ulegają zatarciu, żadna z dwóch kobiet nie czuje się pełnoprawną gospodynią, co powoduje problemy domowe i złość na siebie nawzajem.

Nawet jeśli dom jest duży, młoda synowa i starsza teściowa wciąż będą się potykać o siebie wzajemnie w kuchni, a tam znalezienie wielu powodów do niekończących się kłótni nie jest trudne.

Dobrze, jeśli mieszkając razem, rodzice nie kontrolują swoich dorosłych dzieci, nie udzielają rad i nie podejmują za nie decyzji, ale to rzadkość.

W zasadzie tak to się właśnie dzieje i oprócz irytowania starszego pokolenia, u młodszego rozwija się też taka cecha, jak niezdolność do samodzielnego życia, podejmowania tych samych decyzji według własnego uznania.

Mieszkania sprzedano, kupiono dom, ale wspólne życie jakoś nie układało się od razu. Żona Ivana, czując się jak gospodyni domowa, zaczęła gorzej traktować swoją starszą teściową. Nie podobało jej się wszystko, co robiła Nadia: głośno włączyła telewizor, źle umyła garnek, późno położyła wnuczkę do łóżka…

Nadia próbowała spędzać większość czasu w swoim pokoju, kupiła nawet mały telewizor, aby nie przeszkadzać w salonie. Nie czuła się tu jak w domu. Nawet syn ośmielony przez żonę mógł niegrzecznie krzyczeć na matkę.

Zwykle krewni mogli zwrócić się do Nadi tylko wtedy, gdy potrzebowali, aby pobyła trochę z wnuczką. Jednak to się rzadko zdarzało, ponieważ mała Diana zaczęła chodzić do przedszkola.

Nadia czuła się całkowicie zbyteczna w tym domu, brakowało jej zwykłej komunikacji międzyludzkiej, ponieważ sama rodzina z nią nie rozmawiała, a widzicie, surowo zabroniono jej zapraszać do siebie gości.

Aby jakoś się rozproszyć, Nadia wsiadała do autobusu i wyruszała na wyprawę po centrum miasta lub odwiedzić starych znajomych. W ogóle nie chciała wracać do domu, bo uczucie, że była tam „gościem”, nie odeszło ani na chwilę.

Nadia nie wie, co robić i jak żyć w takim środowisku. Nie jest osobą konfliktową, nie chce przeklinać i na siłę bronić swojej opinii. Jednak nie chce być traktowana jak obcy „żarłok”, tym bardziej że nie widzi powodu, by tak się traktować. Budżet w rodzinie jest osobny, daje synowi pieniądze na rachunki za media, jednak nie widzę ani w nim, ani w synowej woli zacieśniania więzów ze starszym pokoleniem...