Magdalena Adamowicz jest wdową po tragicznie zmarłym prezydencie Gdańska - Pawle Adamowiczu. W styczniu minie rok od wydarzenia. które utkwiło w pamięci wszystkich Polaków. Podczas finału WOŚP prezydent został zaatakowany przez nieznanego mężczyznę. Mimo szybkiej akcji ratunkowej, nie udało się go uratować.

W rozmowie z magazynem "Viva", Magdalena Adamowicz wspomina męża i mówi o tym, jak teraz wygląda życie rodziny.

Wdowa wspomina, jakie były początki ich relacji, mówiąc o "wspólnej pasji" - tańcu.

"Tak, i to było takie radosne… Wspaniale się przy tym bawiliśmy. Moje koleżanki mówiły, że Pawłowi muzyka w tańcu nie przeszkadza. A teraz planowaliśmy pójść razem na lekcje tańca, cztery już nawet wzięliśmy. A Paweł ciągle mi obiecywał, że na tym się nie skończy. Gdy się na niego dąsałam, dopisywał kolejne. I tak uzbierało się tych planowanych lekcji ze 40."

Magdalena Adamowicz dodaje, że nie było łatwo przyzwyczaić się do życia w samotności. Jak sama mówi teraz czeka ją najtrudniejszy czas w roku. Święta zawsze były rodzinne i pełne ciepła. W tym roku już takie nie będą.

"Najtrudniejszy czas właśnie się zbliża. Minęło już Święto Zmarłych i urodziny Pawła, drugiego listopada, a teraz przede mną Boże Narodzenia. Zwykle spędzaliśmy je u Piotra, brata Pawła, i jego rodziców, a potem szliśmy do moich, do ich dużego domu. Mieliśmy tam zaanektowany jeden pokój, który nazywaliśmy „apartamentem prezydenckim”. Taki mały skromny pokoik… U rodziców spędzaliśmy nawet dwa dni i było zawsze tak wesoło. Wspólnie śpiewaliśmy kolędy, nie kłóciliśmy się o politykę, zresztą mieliśmy takie same poglądy."

Ponadto, Magdalena Adamowicz zapytana o to, czy jest osobą wierzącą przyznała, że jej zdaniem:

"Z utratą cielesności fizycznej życie się nie kończy i gdzieś dalej istnieje. Choć nie wiem, w jakiej postaci."

Krystyna Pytlakowska zapytała także Magdalenę Adamowicz o to, czy rozmawiała z mężem o śmierci. Odpowiedź wdowy była twierdząca.

"O tak, rozmawialiśmy, ale w sposób trochę żartobliwy. Zawsze w Święto Zmarłych po wizycie na cmentarzu siadaliśmy przy stole i mówiliśmy, gdzie kto chce być pochowany i jak. Pamiętam też takie rozmowy w moim domu, gdy babcia mówiła: „A co, już chcesz mnie chować?”. A ja na to: „Babciu, jesteś elegancka i bardzo wymagająca, więc muszę wiedzieć, czy chcesz mieć nagrobek z zielonego marmuru, czy z czarnego granitu”."

Portal "Życie" pisał...KASIA KOWALSKA TRAFIŁA DO SZPITALA. SPRAWA JEST POWAŻNA, ODWOŁAŁA SWOJE KONCERTY

Informował również: 200 MLN ZŁOTYCH WPŁYNĘŁO NA KONTO TADEUSZA RYDZYKA. TRUDNO UWIERZYĆ NA CO JE PRZEZNACZY

Warto sobie przypomnieć też: BRAKUJE PIENIĘDZY NA TRZYNASTKI, 500+ TEŻ NIEPEWNE. ŚWIADCZENIA SOCJALNE POD ZNAKIEM ZAPYTANIA