Jak informuje portal "Super Express", żałobnicy z Gniezna, którzy zgromadzili się na pogrzebie, czekali na duchownego. Ten jednak wciąż się nie pojawił. Powód jego nieobecności aż nie mieści się w głowie. Poznajcie szczegóły tej zaskakującej sprawy.
Ksiądz nie pojawił się na pogrzebie
W piątek 30 grudnia w Gnieźnie miał się odbyć pogrzeb. Żałobnicy zebrali się, by oddać hołd i pożegnać zmarłego. Msza święta miała rozpocząć się dokładnie o godzinie 13:00. Czas mijał, a duchowny wciąż się nie pojawiał. Zniecierpliwienie rosło i wszyscy zadawali sobie pytanie, gdzie jest ksiądz.
Sprawy w swoje ręce wziął kościelny z kaplicy cmentarnej, który zgłosił problem Administracji Gnieźnieńskich Cmentarzy. Zaczęły się poszukiwania księdza, który mógłby odprawić mszę świętą żałobną. Niestety kolejne próby nie przynosiły efektu, bo większość duchownych przebywało na wizytach duszpasterskich.
Po długich poszukiwaniach znalazł się wreszcie ksiądz, który mógł pojawić się na cmentarzu. Duchowny słysząc o sytuacji, od razu ruszył na miejsce. Pożegnanie zmarłego rozpoczęło się z godzinnym poślizgiem.
Kto zawiódł?
Z ustaleń dziennikarzy wynika, że odpowiedzialność za całe zajście spoczywa na zakładzie pogrzebowym, który odpowiedzialny był za organizację pochówku. Jego pracownik "nie powiadomił kapłana oraz rodziny zmarłego o konieczności udania się do księdza z parafii pod wezwaniem Św. Trójcy".
Nie ulega wątpliwości, że cała sytuacja mocno odbiła się na najbliższych zmarłej osoby, którzy nie tylko opłakiwali śmierć, ale także musieli zmierzyć się z widmem tego, że nie będzie nikogo, kto pochowa ich zmarłego.
Co sądzicie o całej sytuacji?
To też może cię zainteresować: Meghan Markle znów na ustach wszystkich. To, co powiedziała, nie ujdzie żonie księcia Harry'ego na sucho. Kpiące słowa o królowej Elżbiecie II
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Prokurator z serialu "Sędzia Anna Maria Wesołowska" usłyszał wyrok sądu. Szczegóły sprawy zaskakują