Rodzice mnie nie wspierali, uważali, że to za wcześnie na dziecko. Mojego męża właśnie zabrali do wojska. Babcie z obu stron mówiły jednym głosem: "Dziecko to twój problem. Nie chcę się teraz zajmować twoim dzieckiem" - powiedziała mi mama. A teściowa w ogóle nie chciała ze mną rozmawiać.

Zaczęłam mieszkać z ciotką ze strony ojca. Miała wtedy 38 lat, dużo dzieci i poświęciła swoje życie wyłącznie pracy. Nie osądzała mojego ojca: "Rozumiem go — to był trudny czas, kiedy się urodziłaś. Wiele w ciebie zainwestowano. Były czasy, kiedy nie było co jeść. Ojciec nocami rozładowywał wagony, żeby zarobić trochę pieniędzy — Ale teraz dobrze im się powodzi."

Tata ma wysoką pensję i trzypokojowe mieszkanie. Mama też pracuje. A ja wkrótce urodzę im wnuka. Nigdy nie otrzymałam od nich żadnego wsparcia. Kiedy mój Darek wrócił z wojska, nasz syn miał już półtora roku. Podczas jego nieobecności teściowa nigdy nie odwiedziła wnuka. Rodzice odwiedzili mnie tylko dwa razy.

Darek poszedł do pracy jako mechanik samochodowy, chciał skończyć studia w tym samym czasie, ale to się nie udało. Nadal mieszkaliśmy u mojej ciotki. Kiedy mój syn zaczął chodzić do przedszkola, a ja dostałam pracę, ciotka musiała przeprowadzić się do innego regionu. Po jakimś czasie zmarła babcia mojego męża, teściowa sprzedała mieszkanie babci, a sama zrobiła remont i kupiła wszystko, co chciała.

Darek przekonywał moją matkę, żeby nie sprzedawała mieszkania, proponował jej nawet, żeby co miesiąc wpłacać pieniądze, a potem kupić mieszkanie, ale bezskutecznie — Dlaczego mam poświęcać swoje interesy i życie? Od dawna chcę wyremontować mieszkanie. Zrobiłbyś to dla mnie? - rzuciła teściowa w odpowiedzi na prośbę syna.

Pięć lat później urodziła się nasza córka. Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że potrzebujemy własnego mieszkania. Darek zaczął pracować za granicą. Ale nie było łatwo zebrać pieniądze na mieszkanie. Nadal mieszkałam z dziećmi w wynajętym mieszkaniu, podczas gdy matka mieszkała sama w trzypokojowym mieszkaniu, mój ojciec rozwiódł się z nią dwa lata temu, ale nie miała miejsca dla własnej córki i wnuków.

Do teściowej też nie mogłam się zwrócić. Nadal robiła remonty i nie spieszyła się z pomocą synowi, a Darek pracował za granicą. Po kilku latach udało nam się kupić własne mieszkanie. Teraz nasz najstarszy syn kończy 1 klasę liceum, a nasza najmłodsza córka kończy drugą klasę podstawówki.

Dobrze znam wartość pieniędzy. Oszczędzaliśmy każdy grosz. To już nie jest problem. Każdy ma swój samochód i co roku jeździmy na wakacje nad morze. Jedyną osobą, której jesteśmy naprawdę wdzięczni, jest nasza ciocia. Z drugiej strony nasi rodzice przeżywają ciężkie chwile. Moja mama została zwolniona z pracy, ostatnio dzwoniła i prosiła o pomoc, ale odmówiłam.

Teściowa ma podobną sytuację. Przeszła na emeryturę i nie chciała żyć skromnie. Już dawno wydała wszystkie pieniądze, które otrzymała ze sprzedaży mieszkania. Darek również odmówił jej pomocy. Poradził jej, aby sprzedała duże wyremontowane mieszkanie i kupiła kawalerkę.

Mój mąż i ja nie jesteśmy nikomu nic winni. Traktujemy nasze dzieci inaczej, niż nasi rodzice traktowali nas. Zawsze będziemy pomagać w każdy możliwy sposób. Myślę, że możemy również oczekiwać ich pomocy na starość.

Zerknij: Marynowane pomidory na zimę? Mistrzyni dzieli się tajnym przepisem

Nie przegap: Z życia wzięte. "Spędziła 6 lat, błagając o dziecko": Potem po prostu zostawiła je w szpitalu położniczym