Wszystko zaczęło się od tego, że mój mąż zaproponował, żebym zamieszkała z jego matką, a ja miałam złe doświadczenia z tą panią. Wszystko zaczęło się trzy lata temu. Wtedy mój przyszły mąż postanowił przedstawić mnie swojej matce.
Założyłam swój najlepszy strój, zrobiłam makijaż, ułożyłam włosy i poszliśmy. Moja przyszła teściowa dała mi do zrozumienia, że to ona jest szefową domu, a ja jestem nikim. Podczas spotkania doszło do nieprzyjemnego incydentu.
Faktem jest, że przeprowadziłam się do stolicy na studia, zostawiając rodziców, prywatny dom i duży ogród w moim rodzinnym mieście. Kiedy moja teściowa się o tym dowiedziała, zmarszczyła nieprzyjemnie nos i patrząc na mnie, powiedziała do swojego syna: "Gdzie ją taką znalazłeś? Nie wstyd ci z nią chodzić? Czy nie było innej opcji?"
Krzyknęłam i ruszyłam do drzwi. Mój mąż rzucił się za mną. Przepraszał tysiąc razy za swoją matkę. Poszliśmy na spacer, żeby mnie uspokoić. Nie wiem, co mi powiedział, jak mnie oczarował, ale wróciłam do tego domu. Teściowa już się w miarę uspokoiła. Kilka miesięcy później wzięliśmy ślub. Moja teściowa oczywiście czuła się nieswojo, patrząc na mnie jak na synową, ale nie zwracałam na nią uwagi. Po ślubie zaczęliśmy mieszkać w akademiku, w którym wcześniej mieszkałam sama.
Marzyliśmy o oszczędzaniu na własne mieszkanie. Oszczędzaliśmy na wszystkim, na czym się dało, ale oszczędzanie na własny biznes nie jest łatwe, gdy praca jest niestabilna, a pensja niewielka. Wtedy z propozycją przyszła moja teściowa. Powiedziała, że ciężko jej samej prowadzić dom, więc zaproponowała, że się do niej wprowadzimy. W ten sposób moglibyśmy szybciej zaoszczędzić na nasze marzenie, a jednocześnie pomóc jej w prowadzeniu domu przez jakiś czas.
Wiedziałam, co robię, ale jej oferta była najrozsądniejsza w tamtym czasie. Chodziła po domu, oglądała moje rzeczy i narzekała, że zepsułam cały dom (mimo że moje rzeczy były w naszej sypialni). Potem złościła się na czystość w domu, na zupy bez smaku, mówiąc, że jestem do niczego. Pewnego dnia obraziła mnie w taki sposób, że był to dla mnie ostatni dzwonek.
Kiedy wszyscy usiedliśmy do obiadu, moja teściowa zjadła łyżkę pilawu, który zrobiłam i powiedziała: "Czy muszę cię uczyć gotować? "Nie rozumiem, co twoja matka robiła przez cały ten czas. Czy trudno jej było pokazać ci podstawowe rzeczy? To niemożliwe. Nawiasem mówiąc, nie oczekiwałam od ciebie niczego innego."
Potem spakowałam swoje rzeczy i wprowadziłam się do przyjaciółki. Mieszkała sama, więc zdecydowałam, że zostanę z nią przez jakiś czas. Mój mąż pojawił się tego samego dnia i powiedział, że możemy mieszkać w wynajętym mieszkaniu, dopóki nie kupimy własnego. Byłam bardzo szczęśliwa, że mnie zrozumiał i nie bronił ślepo strony swojej matki.
Niedawno moja teściowa trafiła do szpitala. Przyjęto ją ze złamaną ręką, ale okazało się, że odczuwa straszny ból. Musiała zostać w szpitalu przez dwa miesiące. Przez cały ten czas wysyłałam jej sałatki, tłuczone ziemniaki, domowe kompoty i tak dalej, ale nigdy nie odwiedziłam jej osobiście. Czy jest mi to potrzebne? Nie. Mój mąż zaczął przez to tracić panowanie nad sobą. Jego matka coś mu zaszczepiła, zaczął codziennie robić awantury, bo chciał zamieszkać z matką, a ja nie.
Kiedy przypomniałam mu, co powiedziała mi jego matka, powiedział: "Daj spokój, nikt się nad tobą nie znęcał. Nazwała cię głupią w tej sprawie. Jakbyś nie wiedziała o tym bez jej słów". Wtedy otworzyły mi się oczy. Jakby spadła z nich zasłona. Nagle zdałam sobie sprawę, że przez cały ten czas żyłam z niewłaściwym mężczyzną. Żal mi było czasu, który spędziłam z moim mężem.
Teraz w mojej głowie jest tylko jedna myśl: rozwód. Czekam, aż moja teściowa zostanie wypisana ze szpitala i w końcu złożę pozew o rozwód nie tylko z moim mężem, ale z całą jego durną rodzinką.
Nie przegap: Nowe informacje w sprawie kierowcy, który wjechał w tłum ludzi. To wydarzenie zmroziło całą Polskę