Podejście mojego męża mocno mnie frustrowało, zwłaszcza że zarabiałem więcej niż on, a mimo to musiałam uzasadniać każdy swój wydatek. Na jego styl zarządzania finansami wpłynął ojciec, który zamiast inwestować w dom, za pieniądze otrzymane z mieszkania odziedziczonego po matce kupił samochód.
Teraz samochód ten stał się obciążeniem finansowym ze względu na ciągłe naprawy i wysokie zużycie paliwa i inne koszty. Wydaje na niego ponad połowę pensji. Nadal mieszkają w małym dwupokojowym mieszkaniu, nie martwiąc się o brak postępów.
Po wielu nieporozumieniach postanowiliśmy oddzielić nasze finanse, dzieląc równomiernie wydatki na podstawowe sprawunki, takie jak artykuły spożywcze i media. Przez to nasze kontakty bardziej przypominają umowę między kolegami z pracy niż związek między małżonkami.
Czasami nie starcza mi pieniędzy na wydatki osobiste i uciekam się do pożyczania od znajomych, a nie od męża. Podsumowując, martwię się o przyszłość naszego związku, bojąc się, że kwestie finansowe może doprowadzić do tego, że nasz związek się rozpadnie. Tak bardzo się boję, że w końcu się rozwiedziemy i to przez coś takiego głupiego, jak pieniądze!
Macie jakieś patent, żeby poradzić sobie z problemami? Jak sprawy budżetowe wyglądają u was? Dzielicie się wydatkami, czy macie wspólne środki? Bardzo zależy mi na waszej radzie!
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Siedzieliśmy z córką na dworcu, nie wiedząc, co dalej robić": Wtedy podeszła do nas starsza kobieta
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Poruszające sceny podczas żegnania Marzeny Kipiel-Sztuki. Ceremoniarz zdradził kulisy ostatnich chwil aktorki
O tym się mówi: 92-letnia Sława Przybylska dostała propozycję nie do odrzucenia. Co powiedziała o udziale w "Tańcu z Gwiazdami"