Chłopiec odwrócił się i uciekł, a pozostałe kobiety siedzące na ławce próbowały przemówić do rozsądku okrutnej Darii — Oszalałaś, dlaczego jesteś taka surowa?
- Co cię to obchodzi? Wczoraj mój Michaś wrócił do domu brudny i posiniaczony! Ten gnojek Grzesiek pobił mojego syna — oburzyła się Daria. - Twój synalek topił bezdomnego kota, Grześ zwyczajnie go powstrzymał!
- A ty nie wtrącaj się do rozmowy! Chciał utopić kota, biega w kółko, rozmnaża się, nie da się przejść! - Daria po swojej tyradzie zobaczyła, że wszyscy siedzący obok niej zaczęli odchodzić.
Robiło się coraz ciemniej. Z wejścia wyszła matka Grzesia, która była w dziewiątym miesiącu ciąży i miała urodzić. - Daria, widziałaś mojego Grzesia, nie mogę się dodzwonić, a na podwórku go nie widzę?
Daria uciekła do domu. W domu podzieliła się swoją kłótnią z mężem, który siedział przy ekranie z butelką piwa. Ten jednak odpowiednio zareagował na zachowanie żony:
- Kompletnie ci odbiło? Niech chłopcy załatwią to między sobą, a nasz niech nauczy się walczyć, a nie bawić się w nieczyste zagrywki!
Matka Grzesia usiadła na ławce niedaleko wejścia i jeszcze kilka razy próbowała dodzwonić się do syna, ale na próżno. Zadzwoniła do męża i w tym momencie poczuła, że odchodzą jej wody. - Kochanie, Grześ zniknął, a ja rodzę!
Mąż przyjechał samochodem z karetką i po wysłaniu żony do szpitala położniczego, zaczął biec w poszukiwaniu Grzesia. Siedział na brzegu małej rzeki, dość daleko od domu. Często przychodził tu z ojcem na ryby. W głowie mu się kręciło: "Z moim ojcem... albo nie z moim ojcem... Nie powiedziała tego na darmo... a ja nie jestem do nich podobny...". Łzy spływały mu po oczach.
Przypomniał sobie, jak jego matka została z nim przez kilka nocy, kiedy miał gorączkę, jak jego ojciec nie pojechał w podróż służbową, aby kibicować mu na zawodach, jak rano słuchał swojej młodszej siostry w brzuchu matki i chciał, żeby nazywała się Natalka, a jego matka się zgodziła: "No, jak chcesz, to niech będzie".
To tutaj, nad rzeką, znalazł go ojciec. Na początku chciał go zbesztać, ale kiedy zauważył stan Grzesia, usiadł obok niego: "Chodź, powiedz mi, dlaczego robisz wilgoć nad rzeką... Ciocia Daria powiedziała, że nie jestem twoją rodziną i że zostanę wysłany do sierocińca, kiedy urodzi się moja siostra..." Chłopiec pochylił głowę i płakał.
- Tak, twoja mama cię nie urodziła, tak jak wkrótce urodzi Natalkę; nie mogła wtedy mieć dzieci, a my bardzo chcieliśmy mieć syna, więc zabraliśmy cię z sierocińca. Nie wiem, dlaczego kobieta, która cię urodziła, zostawiła cię tam. Ale wiem na pewno, że jesteś moim synem. I musisz wiedzieć, że nie mam nikogo bliższego od ciebie i twojej mamy, a teraz będę miał Natalkę.
Grześ trochę się uspokoił i wziął ojca za rękę — Naprawdę mnie nie zostawisz? - Nigdy! - Gdzie jest mama? - Jest już w szpitalu, chodźmy stąd, coś jej tam zabierzemy.
Ojciec wziął syna na ręce, czego nie robił od dawna i poszli do samochodu. Po przekazaniu paczki do poczekalni szpitala usiedli na ławce w pobliskim parku i czekali.
Noc przeleciała, a oni rozmawiali o wszystkim. Grześ najchętniej słuchał opowieści o dzieciństwie matki i ojca, o tym, jak się poznali, a potem zaczęli decydować, jaki wózek kupić dla dziecka. I w samą porę!
Zadzwonił telefon, mężczyzna przełączył go na głośnomówiący i usłyszeli zmęczony, ale szczęśliwy głos matki — Gratulacje! Jest nas czworo! - W głośniku rozległ się płacz Natalki — Znalazłeś Grzesia? - Tak, jesteśmy tutaj, razem czekamy na siostrę! - Mamo, kiedy wracasz do domu? - Denis wyrwał słuchawkę. - Niedługo pójdziemy po wózek, pójdę na spacer z Natalką! - Oczywiście, że pójdziesz, jeszcze się tym zdążysz znudzić...
Nie przegap: Katarzyna Dowbor wyznaje całą prawdę. "To taki mężczyzna, który mnie codziennie budzi"