Cztery lata temu Claire i jej mąż stracili dziecko. Ich córka, która miała zespół Downa, urodziła się martwa w wieku 40 tygodni.

Wiele zmieniło się w życiu kobiety

Aby oderwać się od gorzkich myśli, para zorganizowała festiwal muzyczny i zebrała fundusze na cele charytatywne walczące rodziców po stracie dzieci. Jednak w wieku 49 lat Claire poważnie myślała o ponownym spróbowaniu.

„Kiedy skończyłam 49 lat, wszystko zaczęło się zmieniać. Widziałam więcej matek niemowląt poczętych metodą in vitro. I miałam nadzieję. Jednak nawet wtedy wiele osób nie wierzyło w ten pomysł, a lekarze mówili: „Nie, to niemożliwe”.

„Jednak zostałam skierowana do jednego miejsca w Atenach w Grecji. Zostaliśmy z mężem sprawdzeni i powiedzieliśmy: „Myślimy, że będzie dobrze”. I odważyłam się."

„Większość znajomych ma już wnuki”

źródło: BBC News

Claire wszczepiono dwie komórki jajowe dawcy. „Straciliśmy jedno w szóstym tygodniu, ale z małą Amelie wszystko było w porządku” – wspomina. Ze względu na jej historię medyczną i wiek Claire przebywała w prywatnej klinice.

„Ultradźwięki we wczesnych stadiach nie są przyjemnym uczuciem” – mówi. „Ale dziewczyna tam była, rosła i pchała”. W 37 tygodniu tętno Amelie spadło, więc Claire została przyjęta do szpitala i miała cesarskie cięcie.

"Urodziła się zdrowa i piękna!"

Amelie ma cztery lata, a Claire mówi, że bycie jej mamą jest niesamowite. Jedyną wadą jest brak przyjaciół-rodziców w jej wieku. „Większość moich przyjaciółek ma teraz wnuki, ale można się do tego przyzwyczaić” – mówi kobieta. „Szkoda, że ​​Amelie nie ma dziadków, ale ma wielu przyjaciół, którzy po prostu ją uwielbiają”.

Co o tym sądzicie?

To też może cię zainteresować: Paulina Smaszcz nie daje o sobie zapomnieć. Była żona Macieja Kurzajewskiego zamieściła w sieci pismo. Co się w nim znalazło

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. Szkolna sprzątaczka zwróciła się do stylistów o zmianę swojego życia. Efekty przerosły oczekiwania wszystkich