Matka trójki dzieci zaginęła bez śladu 7 października, tuż po tym, jak odprowadziła dzieci na szkolny autobus. Od tamtej pory jej los pozostaje nieznany, a wokół sprawy narosło więcej pytań niż odpowiedzi. Teraz głos zabrała prokuratura, a jej komunikat rzuca nowe światło na sprawę, w tym – na postać męża zaginionej.

To miało być zwyczajne poniedziałkowe przedpołudnie. Beata Klimek, 47-letnia mieszkanka zachodniopomorskiego, odprowadziła swoje dzieci na przystanek, po czym – według planu – miała udać się do pracy. Nigdy tam nie dotarła. Jej telefon wyłączono około godziny 8:30. Od tej chwili urywa się wszelki ślad.

Dzieci Beaty trafiły pod opiekę siostry kobiety. Sprawą zajęła się policja, a cała Polska z zapartym tchem śledziła informacje o postępach. Wokół zaginięcia narastały kolejne wątpliwości – szczególnie te dotyczące byłego męża kobiety, z którym była w trakcie rozwodu.

Jan Klimek – mąż zaginionej – wielokrotnie próbował odzyskać opiekę nad dziećmi, twierdząc, że został niesprawiedliwie odsunięty od ich życia. Jednocześnie media ujawniły kontrowersyjne fakty o jego nowej partnerce – kobiecie, która wcześniej miała być skazana za zabójstwo męża. Co więcej, zniknęła z pracy akurat w dniu zaginięcia Beaty, co pogłębiło podejrzenia.

– "Przypadek? Nie sądzę. Boimy się z nią pracować" – mówił jeden z jej współpracowników w rozmowie z "Faktem".

Choć Jan Klimek nie został formalnie oskarżony w sprawie zaginięcia żony, to wiosną 2024 roku został zatrzymany przez policję pod zarzutem znęcania się nad dziećmi. Sprawa wywołała prawdziwą burzę. Mężczyzna od początku utrzymywał, że jest niewinny i sam był ofiarą pomówień.

Teraz, w lipcu 2025 roku, Prokuratura Rejonowa w Łobzie ogłosiła oficjalne zakończenie postępowania. Po analizie wszystkich zgromadzonych materiałów dowodowych śledczy nie potwierdzili, że Jan Klimek dopuścił się przemocy wobec dzieci. W konsekwencji postępowanie umorzono, a sąd uchylił wszystkie środki zapobiegawcze, w tym zakaz kontaktu z dziećmi.

– "Zarówno zakaz zbliżania się, jak i tymczasowe ograniczenia zostały uchylone. Nie było podstaw do oskarżenia" – poinformowała Edyta Krześniak z programu „Uwaga!”.

Decyzja ta budzi mieszane uczucia – dla jednych jest potwierdzeniem, że mężczyzna był niesłusznie oczerniany, dla innych – kolejnym elementem niewyjaśnionej tragedii, której centralną postacią nadal pozostaje zaginiona Beata.

Mimo zakończenia śledztwa wobec Jana Klimka, sprawa zaginięcia Beaty Klimek pozostaje nierozwiązana. Nie wiadomo, co się z nią stało ani czy kiedykolwiek poznamy prawdę.

To też może cię zainteresować: Prokuratura wszczęła śledztwo. Chodzi o córkę Karola Nawrockiego

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Ząbki. Pożar bloku w centrum uwagi. Służby komentują możliwość podpalenia