Wczoraj minęły trzy miesiące, odkąd Rosja zdecydowała się zaatakować Ukrainę. Przez ostatni czas rosyjskie wojska nie osiągnęły żadnego z założonych celów. Okazuje się jednak, że apetyt władz mocarstwa nie zmalał i nadal są chętni na przyłączenie nowych terenów do swojego terytorium

Rosja bez znaczących sukcesów

Jak podaje portal Radio Zet, w ostatnim czasie na intensywności przybrały działania rosyjskich wojsk w Donbasie. Szczególnie poważna sytuacja jest obecnie w okolicach Lisiczańska i Siewierodoniecka.

Ostatnio jeden z rosyjskich niezależnych serwisów – Meduza, opublikował dość krytyczną opinię na temat wydarzeń w Rosji. Wywiadu dla portalu udzieliła osoba, z bliskiego otoczenia rosyjskiego rządu. W swojej wypowiedzi dość mocno skrytykowała to, co obecnie dzieje się w kraju.

- Nie będzie można żyć tak, jak dawniej, nie można mówić o rozwoju. Ale jakoś można żyć - szara strefa w imporcie, handel z Chinami i Indiami - cytuje rozmówcę Meduza.

Odważne plany

Nie jest wykluczone, że Kreml zdecyduje się na przeprowadzenie referendów, które dotyczyć będzie przyłączenia do Rosji republiki Ługańskiej, donieckiej oraz obwodu chersońskiego. Według niektórych przewidywań, głosowanie takie będzie mieć miejsce 11 września. Co więcej, w podobnym terminie ma odbyć się także głosowanie dotyczące dalszego losu Osetii Południowej, a dokładnie jej aneksji do Rosji.

Od pewnego czasu mówi się także, że nie jest wykluczone, iż także Białoruś zostanie przyłączona do Rosji. Jak zaznaczył jednak rozmówca portalu Meduza, na ten moment przeciwny takiemu rozwiązaniu jest sam prezydent Białorusi i aby taka sytuacja w ogóle miała miejsce, musiałby zmienić on swoje zdanie. Czy tak się jednak stanie?