Na nagraniu opublikowanym przez Kancelarię Senatu na Twitterze widać ekipę telewizyjną, która wychodzi z budynku parlamentu za ich pracownikami.

Podczas wsiadania do samochodu, dyrektor gabinetu marsałka Senatu zostaje uderzona kamerą przez operatora stojącego za nią. Małgorzata Daszczyk odpycha kamerę i łapie się za uderzone miejsce.

Skandaliczne zachowanie ekipy TVP INFO wobec dyrektor gabinetu Marszałka Senatu! Małgorzata Daszczyk została uderzona w głowę kamerą. Obecnie przebywa w szpitalu. Złożyliśmy wniosek o odebranie akredytacji prasowych dla ekipy biorącej udział w zdarzeniu
- napisano w poście zamieszonym przez Kancelarię Senatu na Twitterze.

Zdarzenie wywołało rozgorzałe dyskusje między politykami a dziennikarzami na temat tego, czy była to celowa agresja, czy jedynie wypadek. Politycy zapowiadają skargę do Jacka Kurskiego, prezesa TVP, a sam dziennikarz nazywa incydent "świetnym spektaklem".

Do agresji werbalnej ze strony TVP dochodzi jeszcze agresja fizyczna!
- napisał Jan Grabiec, poseł PO.

Agresywne pogonie z ciężkimi kamerami TVPiS stosowała ju przy poprzednich swoich nagonkach, m.in przeciw ŚP Pawłowi Adamowiczowi. Teraz doszło do przemocy fizycznej. Pani Małgorzato - powrotu do zdrowia."
- dodał senator Marcin Bosacki.

Tomasz Grocki żąda poblicznych przeprosin

M. Daszczyk uderzona kilkunastokilogramową kamerą przez rozpędzonego kamerzystę aż głowa odskakuje. Tomografia głowy, objawy wstrząśnienia mózgu, szok. Mogło się skończyć bardziej tragicznie. Powstrzymajmy tych szaleńców!!!"
- napisał marszałek Senatu Tomasz Grodzki.

Niedługo potem zamieścił kolejnego posta:

Żądam publicznych przeprosin pani dyrektor gabinetu marszałka Senatu Małgorzaty Daszczyk przez M. Kłeczka i jego kamerzystę. Nazywanie poturbowania kobiety "happeningiem" i naigrywanie się z czyjegoś bólu jest szczytem chamstwa. Oni naprawdę chcą doprowadzić do tragedii

Senat planuje złożyć skargę do Jacka Kurskiego, prezesa TVP oraz wystosować specjalne pismo do Straży Marszałkowskiej wnioskujący o odebranie akredytacji prasowych dziennikarzowi i operatorowi, którzy brali udział w zdarzeniu.

Dziennikarz TVP odpowiada na zarzuty

Dziennikarz Miłosz Kleczek, który brał udział w tym zdarzeniu, postanowił zabrać głos na anetenie TVP Info.

Świetny spektakl w wykonaniu pani Daszczyk, która własnym ciałem zabarykadowała drzwi. Kiedy już udało nam się opuścić budynek Senatu, starała się uniemożliwić mojemu operatorowi pracę
- wyjaśniał.

W ten sposób urzędnicy opłacani z publicznych pieniędzy starają się zniekształcić rzeczywistość - stwierdził. Taka trudna rola dziennikarzy. Życzymy jej szybkiego powrotu do zdrowia, oczywiście z przymrużeniem oka
- dodał Miłosz Kleczek.

Wiele publicystów i osób związanych z branżą medialną staje w obronie dziennikarza i operatora twierząc, że był to jedynie wypadek.

Przecież na tym filmie wyraźnie widać, że Pani dyrektor wychodzi zza kolumny wprost pod pracującego kamerą operatora, który nie ma szans na uniknięcie zderzenia. Jedynym skandalem jest przypisywanie winy operatorowi oraz grożenie cofnięciem akredytacji"
- skomentował Daniel Liszkiewicz, zastępca szefa publicystyki TVP.

Podobnie podszedł do zdarzenia Konrad Piasecki, dodając, że mimo wszystko dyrektor gabinetu marszałka Senatu należą się przeprosiny.

Jednak nie używałbym w tej sytuacji przesadnych słów. Nie wierzę, żeby operator chciał komukolwiek zrobić krzywdę, przypadkowe uderzenie, oby okazało się niegroźne. Ale nie karałbym kogoś, kto, jak sądzę, nie miał złych intencji
- wypowiedział się dziennikarz.

Oficjalnie oświadczenie telewizji

Dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej wydał oświadczenie, w którym odniósł się do incydentu z kamerą.

Dziennikarze TVP Info kierując się najwyższymi dziennikarskimi standardami, próbowali uzyskać komentarz marszałka Senatu odnośnie zarzutów byłego pacjenta Henryka Osiewalskiego, który twierdził, że wręczył profesorowi 200 złotych
- zaczął Jarosław Olechowski

W dalszej części oświadczenia tłumaczy, że Małgorzata Daszczyk utrudniała pracę dziennikarzom, kiedy chcieli zadać pytanie Tomaszowi Grockiemu. Miała wtedy blokować korytarz, dlatego ekipa telewizyjna podjęła ponowną próbę podążając za pracownikami kancelarii do samochodu.

Ekipa TVP Info podążała za marszałkiem aż do samochodu, czekając na niego przed budynkiem. W chwili jego opuszczania doszło do przypadkowego kontaktu fizycznego pomiędzy operatorem TVP Info a dyrektor Daszczyk
- tłumaczy Dyrektor Telewizyjnej Agencji.

Z całą pewnością nie było to wydarzenie spowodowane przez operatora, ponieważ to dyrektor Daszczyk wykonując zwrot – przecięła trase, którą podąża operator. Jego intencją nie było uderzenie dyrektor Daszczyk
– dodaje.

Co więcej dyrektor TAI uważa, że żądanie odebrania pracownikom TVP info akredytacji w rzeczywistości jest po to, aby Tomasz Grodzki uniknął odpowiedzi na niewygodne pytania.

Może zainteresuje Cię to: SENSACYJNE WIADOMOŚCI RADIA ZET O MARSZAŁKU SENATU. CZY KTOŚ GO PRÓBUJE WROBIĆ

Zobacz także: JACEK KURSKI. PODSUMOWANIE RZĄDÓW PREZESA TELEWIZJI POLSKIEJ

Portal "Życie" poleca: MINISTER POWIEDZIAŁ JAK JEST. TYLKO WYBRANI POLACY OTRZYMAJĄ REKOMPENSATY ZA PODWYŻKI CEN PRĄDU. JAKI WARUNEK TRZEBA SPEŁNIĆ