Tomasz Adamek to były mistrz świata organizacji International Boxing Federation (IBF) i International Boxing Organization (IBO) w wadze juniorciężkiej oraz World Boxing Council (WBC) w wadze półciężkiej. Ponadto, to medalista mistrzostw Europy amatorów i międzynarodowy mistrz Polski.
Adamek jest też pierwszym Polakiem, który otrzymał nagrodę „Muhammad Ali Giant Athlete Award” za wybitne osiągnięcia w sporcie oraz za życiową postawę.
Sportowiec ogłosił, że w lipcu przyszłego roku stoczy ostatnią walkę w karierze. To spotkanie będzie pożegnaniem zarówno z kibicami, jak i boksem. W rozmowie z dziennikarzem portalu "Interia.pl", Marcinem Cholewińskim, sportowiec zdradził, czym obecnie się zajmuje.
Bokser swoją wypowiedzią zaskoczył fanów, gdyż do jego codziennych obowiązków wcale nie należy już sport. Adamek przyznał, że teraz zajmuje się domem.
"No cóż... od poniedziałku do piątku pracuję jako kierowca mojej żony. Rano zawożę ją do pracy, a po południu odbieram. Poza tym opiekuję się domami, które wynajmuję. Latem koszę tam trawę, a przy zmianie lokatorów przeprowadzam w nich remonty. Kiedy przygotowywałem się do walk, zajmowała się tym żona. Teraz jednak spadło to na mnie, bo cały czas przebywam w domu."
Przed oficjalnym zakończeniem kariery bokser przypomniał też o swoich najważniejszych walkach. Przyznał, że jego porażki wynikały glównie z tego, że brakowało mu szybkości, która na co dzień go wyróżniała.
"Niewątpliwie najważniejsza była walka o mój pierwszy tytuł z Paulem Briggsem (w 2005 roku w Chicago o mistrzostwo świata federacji WBC w wadze półciężkiej). To przede wszystkim była walka z bólem, bo przystąpiłem do niej ze złamanym nosem w dwóch miejscach. Doznałem tej kontuzji na sparingu trzy tygodnie przed pojedynkiem i odnowiła się już w drugiej rundzie. To zwycięstwo było okupione wielkim bólem. Zwyciężyłem jednak wielką wiarą. Gdyby nie ona, wówczas w ogóle nie wszedłbym do ringu. Ci, którzy wiedzieli o tej kontuzji, nazywali mnie szaleńcem."
Dziennikarz zapytał Tomasza Adamka także o to, z czego wynikała jego decyzja o przejściu do wyższej kategorii bokserskiej:
"Chodziło o pieniądze, bo kariera boksera jest krótka. Jeżeli nie podejmuje się ryzyka, to się nie zarabia. W wadze junior ciężkiej nie miałem propozycji walk za godziwe stawki. Oczywiście to był duży przeskok. Nie zdobyłem tytułu w tej kategorii, ale zarobiłem pieniądze, dzięki którym zapewniłem sobie i mojej rodzinie przyszłość. W wadze junior ciężkiej zdobyłem tytuł i potem nikt nie chciał ze mną walczyć. Dlatego musiałem szukać innych wyzwań."
Sportowiec dodał także, że wszelkie swoje osiągnięcia zawdzięcza wierze w Boga:
"Gdyby nie talent, który od niego dostałem, nie byłbym w tym miejscu, co teraz jestem. Przecież w przeszłości było wielu lepszych pięściarzy ode mnie, ale nie osiągnęli tyle co ja, bo pogubili się w życiu."
Przypominamy...CRISTIANO RONALDO WZIĄŁ SEKRETNY ŚLUB Z GEORGINĄ RODRIGUEZ. KIEDY TO SIĘ STAŁO
Informowaliśmy o: LEWANDOWSKI NIE JEST NAJLEPSZĄ „DZIEWIĄTKĄ” NA ŚWIECIE ZDANIEM ESPN. KTO ZATEM WYGRAŁ PLEBISCYT
Portal "Życie" pisał też: PRZELEWY W BANKU POTWIERDZIMY W NOWY SPOSÓB. ZMIANY JUŻ W KILKUDZIESIĘCIU PLACÓWKACH