Dali nam dom, a teraz matka mojego męża jest wyjątkowo bezczelna, a moja nie jest od niej lepsza. Nasi rodzice kupili nam mały domek z podwórkiem w pakiecie…

Rodzice kupili nam mały domek z podwórkiem, a teraz obie mamy wierzą, że sobie poradzą z wprowadzeniem w naszym domu własnych zasad i porządków. Myślą, że jeśli pracuję jako przedszkolanka, to nie mam na nic czasu i nie potrafimy uporządkować własnego domu.

Obie starają się nam pomóc, jednak z różnym skutkiem. Przychodzę np. z pracy i widzę, że teściowa nagotowała jedzenia, jakby na trzy tygodnie, a że ani ja, ani nasze dziecko nie jemy tak tłusto, jedzenie nie znika. Poza tym, nawet z mężem nie jesteśmy fizycznie w stanie zjeść takiej ilości bez zamrażania, więc często okazywało się, że trzeba było wyrzucić wszystkie wysiłki teściowej.

Tak było. Mieszkaliśmy z mężem w mieszkaniu, doczekaliśmy się syna, ale zawsze marzyliśmy o własnym domu i ogrodzie.

A czwartego ranka po naszym ślubie, nasi rodzice zrobili prezent: kupili nam mały dom, płacąc za niego po połowie.

Byliśmy oczywiście bardzo szczęśliwi i wdzięczni. Na początku było cudownie, a teraz nie wiem... Radość po przeprowadzce nie trwała długo.

Obie mamy wierzą, że sobie poradzą, ustalając własny porządek! Obie starają się nam pomóc, ale to dlatego, że myślą, że jestem złą gospodynią i wszędzie wtykają nosy z tego powodu.

Teściowa, jak powiedziałam, lubi przychodzić, gdy nikogo nie ma w domu i gotować coś tłustego i bardzo sycącego, praktycznie całe wiadro jedzenia skąpanego w tłuszczu.

Już jej wyjaśniłam, że nie lubimy tak tłustego jedzenia, więc jest urażona. Twierdzi, że chce pomóc, skoro ja nie mam czasu na regularne gotowanie jej synowi.

Bywa też tak, że we frytkownicy smaży placki z wątróbką, które zjada mój mąż, żeby jej nie urazić, a resztę zabieramy do pracy i karmimy nimi kolegów. Poza tym moja teściowa uwielbia przekładać naczynia w mojej kuchni tłumacząc, w jaki sposób powinnam je układać, a jej sposób jest najlepszy - w końcu chce pomóc dla mojej wygody!

To wszystko jest dla mnie bardzo stresujące.

A moja mama nie jest dużo lepsza. Przyjdzie rano w weekend, bo na szczęście nadal pracuje w dni powszednie, otwiera dom swoim kluczem, pije kawę w kuchni, zostawia filiżankę i idzie do ogrodu. Posadziła w moim ogródku karczochy jerozolimskie i buraki, bo to jest zdrowe dla niej i dla taty, ale fakt, że my wolimy zwykłe ogórki i pomidory, kompletnie się nie liczy.

Pewnego razu, kiedy nas nie było w domu, zmieniła obrus na stole według własnego uznania. Zgadzam się, że należało to zrobić, ale czy nie możemy skonsultować w sprawie koloru, wzoru, materiału? Położyła niemowlę tak, aby mogło spać z głową na wschód, zgodnie z Feng Shui, a kiedy przełożyłam łóżeczko jak było wcześniej, bo tak nam było wygodniej, przez tydzień nie rozmawiała ze mną. Po prostu jak dziecko...

Czasem bywa, że wracam do domu zmęczona pracą, a ona wiesza dywany na płocie i czeka, aż je wypiorę. Robi tak, aby sąsiedzi widzieli, że dywany wymagają prania.
Druga mama przekopała mój ogródek kwiatowy i pozbyła się kwiatów, kiedy ja byłam w pracy (wciąż nie mam czasu, żeby się nim zająć). Obsadziła go sałatą, pietruszką, szpinakiem, a teraz nalega, aby mój mąż to wszystko podlewał, bo jej jest ciężko. Zastanawiam się, dlaczego tak postąpiła z moimi kwiatami, skoro w dzisiejszych czasach jarzyny i warzywa można kupić w sklepie...

Cóż, nie ma już siły, szczerze, rozumiem. Już ze smutkiem wspominamy czas, kiedy mieszkaliśmy w mieszkaniu: tak, bez ogrodu, ale w spokoju.

To też może cię zainteresować: GDAŃSK: ZDARZAJĄ SIĘ AWARIE TRAMWAJÓW I AUTOBUSÓW. MIASTO PRZEZNACZYŁO PONAD MILION ZŁOTYCH NA NAPRAWY POJAZDÓW KOMUNIKACJI MIEJSKIEJ

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: KRAKÓW: POLICJA PROWADZI KONTROLE W SKLEPACH I GALERIACH HANDLOWYCH. WYKRYTO KILKADZIESIĄT NIEPRAWIDŁOWOŚCI. WIADOMO JAK WYGLĄDAJĄ OSTATNIE STATYSTYKI