Spotkania integracyjne to doskonała okazja do tego, by odpocząć od pracy i spędzić czas w miłym towarzystwie. Niestety, nie każda impreza firmowa kończy się szcześliwie. W przypadku tego mężczyzny party w gronie kolegów z pracy miało tragiczny finał.

2 listopada, Dariusz Stanilewicz wybrał się na imprezę integracyjną do Cybinki. Spotkanie zaczynało się o godzinie 20. Mężczyzna z imprezy jednak nie wrócił, a następnego dnia rano, rodzina zdecydowała się zgłosić jego zaginięcie.

Co się wydarzyło na spotkaniu firmowym?

Około 22, rozpoczęto poszukiwania mężczyzny. W sprawę zaangażowane były jednostki straży pożarnej oraz policji. Do pomocy przyłączyli się także bliscy Dariusza.

W końcu, służbom udało się namierzyć telefon poszukiwanego. Ostatni kontakt wskazywał na okolicę ulicy Kupieckiej w Słubicach. Po północy policja postanowiła przerwać poszukiwania. W sprawie nie było żadnego przełomu.

Akcji natomiast nie zakończyła rodzina Dariusza Stanilewicza. W rozmowie dla "Faktu.pl" sytuację komentuje bratowa zaginionego, pani Katarzyna:

"Szukaliśmy do skutku. Nie mogliśmy zostawić Darka samemu sobie"

Ich poszukiwania okazały się skuteczne. O 1:37 w laskuprzy ulicy Kupieckiej znaleziono ciało mężczyzny. Lekarz szybko stwierdził zgon.

"Nie daje nam spokoju pozycja, w jakiej go znaleźliśmy. Leżał na wznak, z twarzą skierowaną do ziemi.(...) Ubrania były czyste, żadnych zabrudzeń, żadnych obrażeń."

Pogrążeni w żałobie bliscy nie mają pojęcia, co mogło się wydarzyć podczas tej feralnej imprezy. Jak dotąd policji udało się ustalić, że około 4 rano w niedzielę mężczyzna wraz z kolegami wrócił taksówką do Słubic.

Dariusz nie zdecydował się jednak wrócić od razu do domu. Z jednym z kolegów wybrał się jeszczce do restauracji "Cargo", gdzie spędził czas do godziny 5-6. Po wyjściu z restauracji, mężczyźni rozstali się i każdy miał pójść w swoim kierunku.

"Potrzebujemy pomocy w ustaleniu czegokolwiek. Jest bardzo dużo niewyjaśnionych pytań. Nic się nie składa.(...) Chodzi nam o godziny od 4 do 6-7 w niedzielę rano. Może ktoś go widział, może ktoś z nim rozmawiał czy z nim szedł."

Rodzina apeluje o pomoc w ustaleniu przyczyn tragicznej smierci Dariusza. Bliscy przekazali do mediów rysopis mężczyzny, a także informację o tym, jak zaginiony był ubrany tego dnia.

Dariusz Stanilewicz ubrany był w ciemną bluzę, jasny sweter z czerwonym paskiem, jeansy oraz ciemne buty. 40-latek był łysy i dobrze zbudowany. Z zawodu mężczyzna był zawodowym kierowcą. Był zaręczony i osierocił dwójkę dzieci: 10-letnią córeczkę i 12-letniego syna.

Obecnie policja próbuje ustalić przyczyny tego, co się wydarzyło nad ranem z 2 na 3 listopada. Sekcja zwłok mężczyzny nie wykazała żadnych obrażeń.

Poratl "Życie" pisał też o: KOLEJKI DO SPECJALISTÓW CORAZ DŁUŻSZE! NIEWIARYGODNE, JAK DŁUGO TRZEBA CZEKAĆ NA TE OPERACJE

Przypominamy o: TO NIEODŁĄCZNY ELEMENT MARSZU NIEPODLEGŁOŚCI! JAK WYKONAĆ KOTYLION NA 11 LISTOPADA

Informowaliśmy także o: 12-LATEK OPUBLIKOWAŁ NAGRANIE W SIECI. ZA TO JEGO RODZICE MAJĄ ZAPŁACIĆ MILIONOWE ODSZKODOWANIE