Niedawno zaczęła mieszkać ze swoim partnerem, który ma 53 lata. Nie chcą formalizować swojego związku w urzędzie stanu cywilnego, aby uniknąć konfliktów związanych z dziedziczeniem. Planują żyć długo i szczęśliwie, ale prędzej czy później ta kwestia się pojawi. Po co narażać dzieci na ciąganie się po sądach?
Małgorzata pracuje zdalnie, tylko od czasu do czasu jadąc do biura. Kiedy musi jechać do miasta, śpi w swoim mieszkaniu. Kiedy nie ma nic do roboty, mieszka ze swoim ukochanym w domku na wsi.
Małgorzata ma dwoje dzieci. Młodszy syn ma 23 lata, mieszka w mieszkaniu matki i pracuje. Starsza córka od dawna jest mężatką i mieszka oddzielnie.
Małgorzata sama płaci rachunki za media, aby nie obciążać syna. Nie robi zakupów spożywczych, bo nie ma po co. Kiedy przyjeżdża do miasta, je w pracy, a wieczorem może obejść się bez jogurtu.
Wiosną Małgorzata prawie nie przyjeżdżała do miasta. Z synem kontaktowała się tylko telefonicznie. Wszyscy po kolei chorowali, więc nie było czasu na spotkania.
- Kiedy zostałam wezwana do pracy, pojechałam do miasta. Chciałam pójść do lekarza, bo po koronawirusie źle się czułam. Nie powiedziałam o tym synowi. Co by to dla niego zmieniło? - zastanawiała się.
Kiedy kobieta otworzyła drzwi swojego mieszkania, spotkała nieznajomą dziewczynę. Obie były zszokowane.
- Kim jesteś? I co robisz w moim mieszkaniu? - zapytała Małgorzata .
- Jestem żoną Daniela. No, prawie żoną, chcemy się pobrać.
Jak się okazało, syn postanowił wykorzystać nieobecność matki i sprowadził pannę młodą do domu. Uznał, że skoro mieszka w domku letniskowym, to nie będzie się sprzeciwiała.
- Nie przeszkadzało jej nawet to, że mieszkanie było pełne moich rzeczy. Kosmetyki, ubrania, dokumenty... Przyszła i udawała szefową. A mój syn mógłby, chociaż zapytać o pozwolenie! - Małgorzata była wściekła.
Postanowiła poczekać na syna, a nowa "pani domu" zajęła się swoimi sprawami. Grzechotała lodówką, suszyła włosy suszarką Małgorzaty i nuciła coś do siebie. Mogła przynajmniej zaproponować kawę...
- Synu, nie będę cię teraz pouczać. Mówię tylko, że nie będzie w moim domu żadnych synowych. Dorosłeś? Chcesz się ożenić? Cieszę się! Pakuj się i wyprowadzaj. To, gdzie będziesz mieszkał, to nie mój problem — powiedziała synowi.
- A co cię to obchodzi? Ty tu nie mieszkasz! Powiedziałaś, że moja siostra i ja dostaniemy to mieszkanie — powiedział z oburzeniem.
- Dostaniecie! Kiedy odejdę, wtedy je dostaniecie. A teraz sami musicie rozwiązać kwestię mieszkania. Chcę tu przychodzić kiedy chcę, więc nie zamierzam się do nikogo dostosowywać. Nie obchodzi mnie, kim jest ta dziewczyna, ale nie ma jeszcze prawa do tego mieszkania. To koniec naszej rozmowy.
Syn miał żal do mamy. Wyprowadził się ze swoją dziewczyną do wynajętego mieszkania, a do mamy nawet nie dzwoni. Synowa jest oburzona, a Małgorzata tylko śmieje się z tej sytuacji.
Co więcej, wciąż nie wiadomo, czy będą spokrewnione, czy nie. Kobieta ma pełne prawo korzystać ze swojego mieszkania. Nigdy nie mieszkała z teściową i nie zamierza tolerować synowej.
Co o tym sądzicie?