Jest za stara, chce ciszy i spokoju, a nie płaczu czy śmiechu dziecka. Dlatego muszę wynająć własne mieszkanie. Ale mieszkanie, w którym wszyscy mieszkamy, też jest moje, więc dlaczego miałabym się wyprowadzać?

Mieszkanie, w którym teraz mieszka moja matka, mój syn i ja, zostało odziedziczone po moim ojcu. Połowa należy do mnie, połowa do niej, ale przez długi czas mieszkała tam sama dla własnej przyjemności.

Moje relacje z matką zawsze były napięte. Potrafiła miesiącami nie interesować się moimi sprawami, a potem nagle rzucić się, by mnie wychowywać. Te wahania nastrojów zawsze prowadziły do skandali. Nie postrzegałam jej jako bliskiej osoby. Krewna, owszem. Ale nie miałam świętego szacunku dla słowa matki.

Zazwyczaj matka zaczynała mnie wychowywać, gdy była w innym związku. To było jej ego, więc próbowała się dowartościować moim kosztem, ale rzadko jej się to udawało. Od najmłodszych lat wiedziałam, jak się bronić, a jako nastolatka stałam się bardzo ostra i nie przebierałam w słowach.

Ostatni wielki skandal miał miejsce w ostatnim roku szkoły. Zawsze uczyłam się bardzo słabo, ale moja matka zwykle nie była tym zbytnio zainteresowana, a potem wezwanie nauczyciela zbiegło się z okresem aktywnego wychowania przez matkę. Nie wiem, co jej przyszło do głowy, ale postanowiła dać mi klapsa. Miałam wtedy siedemnaście lat i oczywiście na to nie pozwoliłam.

Pokłóciłyśmy się, spakowałam swoje rzeczy i zamieszkałam z przyjaciółką. Po szkole dostałam pracę, zaoszczędziłam trochę pieniędzy i kilka lat później przeprowadziłam się do innego miasta. Tam poznałam faceta, zakochałam się, wyszłam za mąż, mieszkałam z nim przez sześć lat, a potem urodziłam dziecko i nasze małżeństwo się rozpadło. Nie zdał egzaminu z ojcostwa.

Mieszkałam z nim przez około sześć miesięcy, bo po prostu nie miałam dokąd pójść. Potem znalazł nową pasję i poprosił mnie, żebym wyprowadziła się z moimi rzeczami i dzieckiem. Wtedy musiałam wrócić do domu rodziców. Nie byłam tam od około dziewięciu lat.

Mama nie przyjęła mnie z entuzjazmem i wyraziła pretensje, że do niej nie zadzwoniłam, nie zaprosiłam na ślub, nie powiedziałam o narodzinach wnuka. Ale nie uważam się za winną, moja matka też do mnie nie dzwoniła, choć nie było problemu ze znalezieniem mojego numeru. Po prostu jej nie zależało.

Zajęliśmy z synem mój stary pokój, który zamieniłam w coś w rodzaju magazynu. Udało mi się zapisać syna do przedszkola, a sama poszłam do pracy, bo matka od razu zaznaczyła, że nie będzie mnie karmić. Tego się spodziewałam, więc nawet się nie zdenerwowałam.

Mieszkaliśmy z nią jak w akademiku — różne półki w lodówce, każdy sprząta po sobie, nic wspólnego. Nie dzieliłam się rachunkami, więc dawałam mamie tylko połowę pieniędzy za media. Próbowała mi wmówić, że powinnam płacić dwie trzecie, ale powiedziałam jej, że nie.

Żyliśmy tak przez dwa lata, wszystko wydawało się spokojne, moja matka od czasu do czasu narzekała na mnie o jakieś drobiazgi, ale nie było większych kłótni. Ale ostatnio powiedziała, że jest zmęczona ciągłymi krzykami dziecka, tupaniem i wrzaskami, zmęczona trzaskaniem drzwiami i hałasowaniem wodą. Powiedziała, że chce ciszy i spokoju, więc muszę się wyprowadzić.

To bardzo ciekawy scenariusz! Jak mam wynająć mieszkanie, nakarmić i ubrać dziecko, skoro moja pensja ledwo wystarcza? Co więcej, jestem właścicielem tego mieszkania, zgodnie z dokumentami połowa należy do mnie. Dlaczego miałabym się wyprowadzać? Coś jej się nie podoba, więc niech sobie idzie.

Moja matka zaczęła krzyczeć, że dała mi schronienie, a ja stawiam jej warunki. Dała mi schronienie w moim mieszkaniu, co za wspaniałomyślność!

Wciąż się kłócimy, powiedziała nawet, że powinnyśmy sprzedać mieszkanie i podzielić się pieniędzmi. Ona jest taka śmieszna. Co mogłaby kupić za te pieniądze bez kredytu hipotecznego? Nikt jej nie da kredytu hipotecznego, mi też nie.

Żyjemy więc w trybie wiecznej kłótni. Nie mamy dokąd pójść, więc musimy to znosić. Matka jednak nie traci nadziei na eksmisję mnie z mieszkania, ale to się nie uda.

Zerknij: Niepokojąca wiadomość o Irenie Santor. Dlaczego znowu trafiła do szpitala

Nie przegap tego: Wiadomo, gdzie teraz znajdują się dzieci Barbary Sienkiewicz. Jej sąsiadka zdradza szczegóły