W żaden sposób nie mogłem przewidzieć, że znajdę się w sytuacji, w której będę głęboko żałował, że się z kimś ożeniłem.
Dziesięć lat małżeństwa wydaje się teraz całkowicie stracone, ponieważ początkowa pasja i miłość, którą Anna i ja mieliśmy razem, zniknęły na zawsze. Nasza podróż zaczęła się od wspaniałego ślubu, a potem byliśmy szczęśliwi po urodzeniu syna. Co zaskakujące, narodziny naszego dziecka zdawały się gasić ogień namiętności między nami.
Rozwód nie wchodził wtedy w grę. Nie mogłem sobie nawet wyobrazić, że mój syn będzie dorastał tylko z jednym rodzicem. Wierzyłem, że ważne jest, aby miał przynajmniej jakiś model rodziny, pomimo jej niedoskonałości. I tak właśnie się stało — przynajmniej jakiś model rodziny.
Z czasem Anna i ja zaczęliśmy spać w osobnych łóżkach, udając, że nadal czujemy się do siebie przywiązani, kiedy tylko było to konieczne. Żyliśmy własnym życiem, ja pracowałem niestrudzenie, by utrzymać rodzinę, a ona oddawała się wizytom u manikiurzystki i przedłużaniu rzęs.
Przez dziewięć lat małżeństwa nigdy nie dołożyła ani grosza do finansowego dobrobytu rodziny. Cała odpowiedzialność finansowa spoczywała na moich barkach. Ona po prostu wydawała zarobione przeze mnie pieniądze.
Z czasem znudziło jej się bycie gospodynią domową, znalazła pracę i zaczęła zarabiać własne pieniądze. Często znikała w pracy nawet na noc, a ja zostawałem z dzieckiem i zajmowałem się domem. Szczerze mówiąc, nie był to dla mnie problem. Lubię gotować, sprzątać, a co najważniejsze bardzo kocham mojego syna.
I tak nadszedł decydujący moment, kiedy powiedziała mi o chęci rozwodu. Odpowiedziałem spokojnym tonem "Dobrze", bo byłem zmęczony tym małżeństwem. Poza tym nasz syn nie potrzebuje już ciągłej ojcowskiej obecności.
Podejrzewam, że poznała kogoś w pracy, co może tłumaczyć jej nagłe pragnienie rozwodu. Ale szczerze mówiąc, w tej chwili nie miało to dla mnie znaczenia.
W każdym razie zgodziłem się na rozwód, mając nadzieję, że mój syn pozostanie pod moją opieką. Zgodziła się, ale postawiła warunek dotyczący mieszkania. Byłem w szoku. Dlaczego miałbym zrezygnować z mieszkania? Było moje na długo, zanim ją poznałem. Poza tym, jaka matka kładzie większy nacisk na majątek niż na swoje dziecko?
Ta sytuacja jest całkowicie niedorzeczna. Jest mi bardzo przykro, że mój syn ma matkę, która okazuje mu taką obojętność i jest mi również przykro, że miałem taką żonę.
Jestem jednak zdecydowany pójść do sądu i walczyć zarówno o dobro mojego syna, jak i o moje prawo do pozostania w mieszkaniu. Ona nie zasługuje ani na opiekę nad dzieckiem, ani na moją własność.
Zerknij: Roksana Węgiel komentuje aferę Kaźmierskiej. Jej słowa zaskoczą wszystkich