Mąż Anny zmarł, gdy miała 62 lata. Po jego śmierci kobieta praktycznie nie wychodziła z domu. Jego odejście było dla niej ogromnym ciosem, a życie bez niego straciło cały sens. Chciała jak najszybciej do niego dołączyć. Jej jedyna córka z rodziną mieszkała za granicą. Choć miały ze sobą kontakt telefoniczny, to nie było w stanie zastąpić ciepła drugiego człowieka.
Zaprosili ją do siebie. Pojechała, ale nie była się w stanie odnaleźć w obcym kraju, dlatego znów wróciła do siebie. Poczucie obcości wydało się Annie znacznie gorsze niż samotność. Przyjaciele jej doradzali, żeby sobie kogoś znalazła.
"Samotne życie nie jest łatwe, do tego potrzebujesz pomocy. Sama sobie nie poradzisz" - mówili, przedstawiając jej nawet samotnych mężczyzn. Anna nie chciała żadnego z nich, bo żaden nie był jej zmarłym mężem.
Z jednym jednak Anna musiała się zgodzić, nie mogła dłużej mieszkać sama. Dlatego poprosiła córkę swojej sąsiadki o pomoc w napisaniu ogłoszenia.
"Poszukuję samotnej, najlepiej starszej kobiety do wspólnego zamieszkania. Jestem wesołą, spokojną, wyluzowaną babcią" - brzmiała treść anonsu.
Następnego dnia rozdzwoniły się telefony. Dwie seniorki miały podobną historię do Anny i to z nimi postanowiła zamieszkać. Szybko znalazły wspólny język. Miały podobne zainteresowania, lubiły oglądać te same zainteresowania. W trójkę dysponowały znaczni większym budżetem, dzięki czemu mogły sobie pozwolić na wyjścia do kina, teatru, czy galerii.
Zyskały jedna coś więcej, przyjaźń i świadomość, że życie wciąż ma im wiele do zaoferowania.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Jestem na emeryturze, ale nadal muszę pracować. Koleżanki doradzają mi wyrzucenie syna z mieszkania i wynajęcie go
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Dziecko na cmentarzu niespodziewanie zaczęło machać. W miejscu, w które patrzyło, nikogo nie było widać