Bardzo marzyłam o dziecku, a mój mąż nie był temu przeciwny. Wspierał mnie i wiedział, że tak będzie mi łatwiej. On jest nieustannie w podróży służbowej, a ja miałbym fundamentalny powód do życia - wychowywanie dziecka.
Ciąża wciąż nie nadchodziła i uznałam, że warto przejść pełne badanie lekarskie. Lekarze powiedzieli, że moje ciało jest w porządku i poczęcie powinno nastąpić bez problemów. Przemyślałam to i postanowiłam porozmawiać o tym z mężem. Poprosiłam go też, żeby poszedł do lekarza i sprawdził, czy jest zdrowy. Bardzo się zdenerwował i powiedział mi, że w głowie mam tylko myśli o dzieciach i nie mam prawa mówić mu, że mogą być z nim jakieś problemy.
Mieliśmy o to kilka poważnych kłótni. Potem kolejny raz wyjechał w podróż służbową. Pracuje w firmie, w której jest to powszechna praktyka. I wtedy zdałam sobie sprawę, że miesiączka mi się spóźnia. Kupiłam test, który pokazał dwa paski. Byłam bardzo szczęśliwa, szczęście nie znało granic. Potem zaczęłam wątpić i myśleć, że test może być wadliwy. Byłam u ginekologa i USG potwierdziło ciążę.
Zadzwoniłam do męża, postanowiłam zachować wszystko w tajemnicy, ale zasugerowałam dobre wieści. Myślałam, że wróci, dowie się i konflikt zostanie zażegnany, ale nie wyszło tak, jak sobie wyobrażałam. Gdy tylko mu powiedziałam, zaczął na mnie krzyczeć i oskarżać o zdradę.
Łzy płynęły jak strumień. Byłam urażona, że mój mąż mógł tak o mnie pomyśleć. W kłótni okazało się, że w młodości zdiagnozowano u niego to - nie może mieć dzieci, więc myśli, że go zdradziłam.
Zaczął mówić, że powinnam pójść do kliniki i "załatwić sprawę", ponieważ zdradę można wybaczyć, ale nigdy nie wychowa cudzego dziecka. Nie uwierzył mi, mimo że podałam mu wiele faktów na swoją obronę. Próbowałam mu udowodnić, że czasami lekarze się mylą i może w jego przypadku też to był błąd.
Wystraszyłam się, a potem trochę uspokoiłam i zaczęłam szukać w Internecie warunków do wykonania testu na ojcostwo. Jak się okazało, można to zrobić nawet we wczesnych stadiach ciąży i uznałam, że to jedyny sposób, aby udowodnić mężowi, że dziecko jest jego.
Znów się zdenerwował. Powiedział, że nie zrobi czegoś takiego, bo nie ma wątpliwości, że ma rację. Zaczął mówić, że mogę zapłacić za badanie i nikt nie powie mu prawdy.
Teraz powiedział, że muszę przerwać ciążę, bo inaczej wystąpi o rozwód, ale nie mogę się na to zgodzić. I nie chcę rozwodu, bardzo kocham mojego męża. Tak bardzo chcę, żeby to wszystko okazało się jakąś iluzją i wszystko się ułożyło...
Co doradzilibyście przyszłej mamie?
O tym się mówi: Joanna Krupa zabrała głos w sprawie medialnych doniesień dotyczących jej małżeństwa. "Idziemy naprzód jako przyjaciele"