Kiedy urodziło się nasze dziecko, nie miała siły się nim opiekować, a kiedy urodziła się jej córka, którą kocha, to nagle pojawiły się siły.
Kiedy mój mąż wszystko sobie uświadomił, postanowiliśmy już więcej nie pomagać, bo jej ukochana córka ma mamę, która ożyła i jest gotowa we wszystkim sobie poradzić.
Pobraliśmy się i rok później zaszłam w ciążę. Wzięliśmy kredyt hipoteczny, urodziłam dziecko, choć oczywiście chciałbym odłożyć trochę oszczędności, zanim to się stanie.
Kiedy pojawia się dziecko i żyjemy z jednej pensji, jest to bardzo trudne. Jednak daliśmy radę, bo mąż miał normalną pracę, a krewni też nam pomagali.
Teściowa odmówiła pomocy przy pierwszym wnuku
Czasami prosiłam mamę, żeby pomogła mi przy dziecku, ale teściowej nie mówiłam nic o moich problemach. Wszystko było w porządku, dopóki nie pojawiły się trudności w pracy mojego męża. Nie mogli wypłacić pensji na czas lub nie wypłacali premii, a nam było coraz trudniej z powodu kredytu hipotecznego.
Postanowiliśmy z mężem, że czas zmienić pracę. Nie miał zbyt wiele czasu na uporządkowanie wszystkich spraw, więc poszedł do swojej pierwszej przeciętnej pracy. Oczywiście, gdybym mogła pracować, to mielibyśmy wszystko dla siebie, ale tylko on pracował.
Mój synek szybko rósł, ale nadal musiałam z nim siedzieć, co oczywiście wywierało na mnie presję. Zwróciłam się do mamy i wspólnie zdecydowaliśmy, że moja teściowa i mama na zmianę mogłyby opiekować się naszym synkiem, żeby nie obciążać tylko jednej z nich.
Plan legł w gruzach, gdy zaczęliśmy rozmawiać z teściową. Według niej nie może już w tym wieku zajmować się maluszkiem, ma problemy zdrowotne. Powiedziała, że lepiej dla nas myśleć o czymś innym i nie mieć nadziei na taką opcję.
Nagle siły jej powróciły!
Mój mąż nie jest jedynym dzieckiem w rodzinie. Ma też siostrę, która kilka razy wyprowadzała się z rodzinnego domu i wprowadzała znowu, bo nieskutecznie poszukiwała prawdziwej miłości. Gdy w końcu znalazła mężczyznę godnego bycia jej mężem, szybko zaszła w ciążę. Jak się okazało, mojej teściowej nagle wróciły siły, których nie miała za grosz, gdy była mowa o opiece nad naszym synkiem. Gdy tylko urodziła jej córeczka, ta leciała do innego miasta codziennie jak na skrzydłach, aby pomóc córce!
Co o tym sądzicie?
O tym się mówi: Paulina Smaszcz ogłosiła zwycięstwo. "Mój były mąż wreszcie zrozumiał". O co dokładnie chodzi