W następnym roku skończyłam liceum, a potem moja mama urodziła brata, którego bardzo kochała. Musiałam wiele poświęcić, aby opiekować się nim, gdy mama starała się nie stracić pracy.

Nie lubiłam mojego ojczyma - miał zły charakter. Ciągle wyrzucał mi błędy i wady, przeklinał. Kiedyś zupełnie stracił panowanie nad sobą - kiedy wracał wcześniej z pracy, nie zdążyłam posprzątać. Grzmiał na mnie gniewnie, aż trzęsły się ściany...

- Jak bardzo można być leniwym? Żyjesz tylko na nasz koszt, ale prawie nic nie pomagasz! Czy naprawdę tak trudno jest dobrze posprzątać dom?

Bez względu na to, jak bardzo usprawiedliwiałam się tym, że karmię dziecko, któremu wyrzynają się zęby i że cały czas jest niegrzeczny, mój ojczym był nieustępliwy. Jednak prawda była po mojej stronie, więc było to podwójnie bolesne i irytujące. Żadne rozumowanie ani argument nie docierały do tego człowieka.

Po latach karta się odwróciła

Gdy tego dnia mama wróciła z pracy, nie pomogła mi w starciu z ojczymem. Stanęła po stronie męża i powiedziała:

- Jeśli nie chcesz normalnie zajmować się domem, możesz się wyprowadzić. Od teraz nie jesteśmy ci nic winni. Mam dość karmienia darmozjada.

Tak skończyła się moja młodość. Najwyraźniej moja matka kochała mojego ojczyma bardziej niż mnie. A może po prostu się go bała – nie wiem do teraz. Musiałam jechać do babci, która mieszkała w tym samym mieście. Rozmawiałam z nią i płakałam. Zostałam tam, żeby przeżyć. Przyjęła mnie. Od tego czasu moja mama nawet nie zadzwoniła i nie zapytała, jak się czuję, czy żyję i mam się dobrze.

Po ukończeniu 18 lat dostałam pracę w lokalnej restauracji jako kelnerka. Zdecydowałam się na studia zaoczne. W końcu emerytury mojej babci prawie na nic nie starczało. Nikt nam nie pomagał, więc musiałam zadbać o wyżywienie i opłaty za studia. Kiedy miałam regularne dochody, stało się to trochę łatwiejsze. Starczyło nawet na leki babci i normalne jedzenie.

Kilka lat później babcia zmarła… Zapisała mi swoje mieszkanie. Na szczęście nie musiałam walczyć o nie z matką. W wieku 24 lat poznałam męża, wyszłam za mąż i zaczęłam prowadzić zwyczajne życie rodzinne. Kilka lat później urodziłam dwie córki. Mąż mnie kocha, dba - nie ma na co narzekać. Życie w końcu ułożyło się dobrze.

W pewnym momencie moja matka odezwała się do mnie. Zadzwoniła i jak gdyby nic się nie stało, zaczęła opowiadać, jak to mój brat zszedł na złą drogę, źle ją traktuje, a ojczym zostawił ją dla młodszej kochanki. Stwierdziła, że mam wobec niej obowiązki, więc oczekuje mojej pomocy - szczególnie finansowej. Odmówiłam i odesłałam do ukochanego od zawsze synka...

Zerknij: Z życia wzięte. Sprzedam mieszkanie i zamieszkam w domu opieki. Nie zamierzam pomagać córce

O tym się mówi: Do niecodziennej sytuacji doszło na planie "Dzień dobry TVN". Marcin Prokop musiał sięgnąć po gaśnicę. Zrobiło się gorąco