Zimą prawie nigdy tam nie jeździmy. Drogi nie są najbezpieczniejsze i nie ma to sensu, w zimnych porach roku nie ma tam nic do roboty.

Teraz po raz pierwszy podjechaliśmy do domku na wsi wiosną, kiedy zaczął się kwiecień. Konieczne było usunięcie śmieci w domu i rozwiązanie od groma innych problemów. Okazało się, że ktoś był w domu przed nami.

To nas bardzo zaskoczyło, bo w wiejskim domu nie ma nic, co można by ukraść, a drzwi na pewno zamknęliśmy, kiedy wyjeżdżaliśmy ostatnim razem. Wydawało się, że pokoje były czyste, ale mimo wszystko znalazłam trochę jedzenia i zabawek. Żadna z tych rzeczy tak naprawdę nie należała do nas.

Tylko Antoni, sąsiad miał klucze do naszego domu

Zawsze mieliśmy dobre relacje z naszym sąsiadem. Od czasu do czasu pomagał nam w różnych sprawach, a my zostawialiśmy mu klucze, aby w razie potrzeby mógł zająć się domem. W końcu przyjeżdżamy tylko czasami, a Antek zawsze tam jest.

Drzwi domu Antoniego otworzyła nieznana nam kobieta. To nas bardzo zaskoczyło, ponieważ sąsiad jest rozwiedziony i, o ile mi wiadomo, mieszka sam.

Kobieta zapytała nas, kogo szukamy i zawołała Antka. Z uśmiechem wyszedł na ganek. Od razu domyśliłam się, że ta kobieta zamieszkała w naszym domu. W końcu widzieliśmy ją po raz pierwszy.

- Dlaczego zdecydowałeś, że możesz wpuścić kogoś do naszego domu? — zapytałam Antka.

- Co w tym takiego strasznego? Nie potrzebujesz tego domu zimą. Wpuszczam moją siostrę i jej rodzinę, jest w porządku, nie są obcy. W ogóle nie mają pieniędzy, nie wiedzą, dokąd się udać. Więc pomogłem - sądząc po tonie sąsiada, jego sumienie wcale go nie dręczyło.

– W takim razie twoja siostra jest nam winna pieniądze. Gaz, ogrzewanie, piec.

Sąsiad skrzywił się, powiedział, że nikt nie zapłaci i zatrzasnął przed nami drzwi swojego domu. Jednak nie zamierzaliśmy zostawiać wszystkiego tak po prostu. Wcale nie chodzi o pieniądze, dwa i pół tysiąca nie jest warte nerwów. Ale zgodnie z prawem Antek był zobowiązany odpowiedzieć za bezprawne użytkowanie naszego domu!

Nie mieliśmy żadnych dowodów na to, że siostra Antka mieszkała w naszym domu. Jednak wiedzieliśmy coś ważnego o sąsiedzie, żeby ukarać go inaczej. Kilka lat temu zmienił ogrodzenie na swojej działce i zrobił na nim długą półkę - prawie dwumetrową - która wychodziła na sąsiedni teren. Zgodnie z prawem Antek nie sformalizował tego w żaden sposób, ponieważ nie chodziło o czyjś spisek, ale o pustą przestrzeń, ale w rzeczywistości naruszył prawo.

Zwróciliśmy się do inspektoratu gruntów i w ciągu tygodnia odpowiedzieli na nasz wniosek. Sąsiad musiał przerobić ogrodzenie. Wymagało to wiele wysiłku: regulacja już stojącego ogrodzenia jest zawsze trudniejsza niż postawienie nowego. Prawdopodobnie sąsiad był bardzo niezadowolony ze wszystkiego, co się działo.

Zerknij: Z życia wzięte. Na weselu teściowej nie będzie. Od pierwszego dnia mnie nie akceptowała

O tym się mówi: Taki przypadek zdarza się w naszym kraju raz na 170 lat. Lekarze donoszą, że właśnie miał miejsce. O co chodzi