Prywatny dom w mieście. W naszym mieście wciąż są takie domy, które wyglądają jak wiejskie. Tam jest dobrze, jest cicho, wszystko jest zielone.
Jedno jest przykre - częściowe udogodnienia. Helena mieszkała w tym domu przez całe życie. Sąsiedzi przebudowali już swoje domy na domki z udogodnieniami, a oni nadal mają tę samą toaletę z wiaderkiem, nie mogą z synem naprawić kanalizacji, bo nie mają pieniędzy. Synowi nic się nie chce, pracuje jako kierowca tira, tygodniami nie wraca do domu, jest mu wszystko jedno.
Helena jest już na emeryturze, ona, och, już, mówiąc w przenośni, ma ciepłą toaletę i gospodynię. Lubi rozkazywać i wydawać polecenia. Pracowała na stanowisku w Ubezpieczeniu Społecznym, a teraz nudzi się na emeryturze.
Znudzona seniorka postanowiła urozmaicić sobie życie
Syn ma już 30 lat, dlatego ciągle go dręczyła - synu, czas się ożenić. Nawiasem mówiąc, wnuki jakoś nie pasowały do planu Heleny.
Pewnego dnia, pojawiła się niegodna synowa! Kobieta po trzydziestce, z nadwagą, bez wymaganego wyglądu. Z jakiegoś powodu syn Piotr zakochał się w Oli.
Krótko mówiąc, wzięli ślub. Poprosił tylko matkę, aby oddała mu na własność połowę domu. Zgodziła się - kocha syna, jest dorosły, żeni się, to jej prezent ślubny.
Synowa okazała się cicha i ugodowa, co Helenie bardzo pasowało. Miłym zaskoczeniem było to, że również bardzo dobrze zarabia. Czasami Helena myślała, że jedynie dlatego jej syn się ożenił. Spojrzała na Olę, na jej grube nogi, wiejską twarz.
Ola skwapliwie zajęła się domem. Sama zatrudniała rzemieślników, kupowała materiały. Helena cieszyła się, że jej syn znalazł szczodrą żonę. W końcu mogą się rozwieść, a skutki remontów i tak zostaną, pomyślała z zadowoleniem przed pójściem do łóżka w swoim największym pokoju w domu.
„Muszę jeszcze kupić telewizor do pokoju” — powiedziała Oli.
I kupiła.
Helena nieustannie dawała jej zadania - brudno, Olka, posprzątaj. I, co zaskakujące, Ola po cichu sprzątała.
Helena pękała z radości i przyjemności. Chwaliła się przed bliskimi, jaką żonę ma jej syn. Krewni na weselu spojrzeli z ukosa i szeptali o brzydkiej pannie młodej. Teraz Helena wytarła nos.
Nasz stan majątkowy się poprawił. Wszystkie udogodnienia już są, aranżacja wnętrz, nowoczesna technologia. Nawet zmywarka.
- Ola, dlaczego tyle wydajesz, cóż, możesz myć naczynia ręcznie - teściowa powiedziała, nachylając się do synowej z zadowolonym uśmiechem. Na swoje nieszczęście nie odważyła się zapytać syna, dlaczego Ola wydaje tyle pieniędzy na ich dom. Widząc w komputerze Oli zamówienie na kolejną zmywarkę, postanowiła interweniować...
Pewnego dnia, syn Heleny Jacek, znowu wyjechał w trasę. Ola swoim zwykłym głosem bez emocji powiedziała do teściowej - teraz twój pokój jest w tej części domu. Tak, część domu była jakby oddzielona, nawet z osobnym wejściem. Był tam pokój, toaleta z prysznicem i coś, co wyglądało na aneks kuchenny. Helena myślała, że to dla gości. Remont był bardzo prosty.
- Czyli to dla mnie te remonty? Mam się tam przenieść?
- Tak, Heleno. Telewizor już Ci podłączyłam. Przenieśmy teraz twoje rzeczy.
- Z jakiego powodu! Sama idź do tego kąta. To jest mój dom i Jacusia! - krzyknęła teściowa.
- Nie, droga Heleno, mój mąż dał mi swoją połowę domu.
- Co? - Helenę wryło w podłogę - kłamiesz! Ola przyniosła jej dokument.
Seniorka dumnie wycofała się do wielkiego pokoju, gestem ręki pokazując synowej, co sądzi o tym dokumencie.
Gdy Jacek wrócił, potwierdził matce, że przekazał żonie swoją połowę domu. Helena, narzekając, musiała przenieść się do wyznaczonej części domu. Gdy tylko zaczęła robić synowi awanturę, od razu przypomniał jej, w jakich warunkach mieszkała wcześniej - tu była ruina, a teraz mieszkasz w luksusach!
Jak się okazało, Ola wprowadziła też inne zmiany w zasadach, którymi dotychczas kierowała się jej teściowa. Przestała po niej sprzątać, prać rzeczy teściowej, zmywać po niej i jej usługiwać. Przestała przybiegać na każde skinienie palcem matki Jacka, która musiała zacząć sama sprzątać po sobie i zmywać naczynia ręcznie, skoro zmywarka jest zbyt droga...
O tym się mówi: Ostra krytyka w wykonaniu Ireny Kamińskiej-Radomskiej. Sytuację w studiu ratował Maciej Kurzajewski