Po ukończeniu studiów chęć podróżowania nieco osłabła. Nie było problemów z pieniędzmi, ale czasem po prostu chciałam je przeznaczyć nie na wycieczki, ale na urządzanie domu, na samochód. Z czasem ten rytm życia mi się znudził i machając ręką na wszystko, postanowiłam kupić bilet nad morze. Wyrobiłam paszport, zarezerwowałam dobry hotel, kupiłam bilety lotnicze.
I oto lecę w długo oczekiwaną podróż. W pierwsze dni postanowiłam nie leżeć na plaży, żeby nie poparzyć się od razu, tylko pozwiedzać zabytki. Mówię po angielsku na zrozumiałym poziomie, więc nie miałam problemów z poruszaniem się po mieście, czy komunikacją z obsługą. Kilka dni później pojawiłam się na plaży.
Wyjechałam za granicę, aby spotkać przyszłego męża, który mieszka po sąsiedzku!
Morze, słońce, ciepły piasek magicznie dostrajały mi humor. Na początku po prostu próbowałam czytać, ale słońce przyprawiło mnie o mdłości. Odkładając parasol i naciągając kapelusz na oczy, postanowiłam się zdrzemnąć. Obudził mnie czyjś kaszel. Mrużąc oczy przed słońcem, próbowałam zobaczyć, kto zakłócił mój sen.
Przede mną stał mężczyzna z lodami w dłoniach. Zaproponował mi słodki i zimny deser. Na początku chciałam odmówić, ale potem pomyślałam, czemu nie. Miałam sobie kupić. Mężczyzna usiadł obok mnie i zaczęliśmy prowadzić dialog. Okazało się, że mieszkamy w tym samym mieście, kilka przecznic od siebie. Zrozumiałam, że to jest przeznaczenie.
Wakacje szybko minęły. Mężczyzna wyjechał kilka dni przede mną i uwierzyłam mu, że skontaktuje się ze mną, gdy wrócę do domu. Po przyjeździe szybko go znalazłam. Nasza relacja rozwijała się szybko. Dwa miesiące po tym, jak się poznaliśmy, on nagle mi się oświadczył. Nie mogłam odmówić.
Życie małżeńskie nie było idealne. Jak każdy, my także mieliśmy wzloty i upadki. Nagle spotkało nas nieszczęście. Mąż poważnie zachorował i natychmiast zmarł. Musiałam przygotować się do pogrzebu. Ciężko było mi pogodzić się ze stratą męża. Bardzo go kochałam. Niegdyś budziłam się obok niego, a teraz kładę się i budzę się sama.
Dwa lata minęły w stagnacji. W tym czasie stosunki z teściową całkowicie się zepsuły. Obwiniała mnie za to, że nie dałam jej wnuka i nie dorobiłam się własnego domu. Nie może dłużej mieszkać ze mną pod jednym dachem. Może pomóc pieniędzmi, ale nie chce mnie widzieć na swoim terenie.
Spakowałam więc swoje rzeczy, zamówiłam taksówkę i pojechałam do wynajętego mieszkania. Pieniędzy miałam dość, gdyż mąż coś zostawił, a ja coś zarabiam. Więc wiem, że wkrótce wszystko będzie dobrze.
Zerknij tutaj: Rodzina Wojtka Szczęsnego przygotowuje się do świąt. W sieci pojawiły się urocze fotki
O tym się mówi: Mocne słowa Anny Wendzikowskiej na temat Edwarda Miszczaka. Co takiego powiedziała dziennikarka