Jak przypomina portal "Pomponik", Krzysztof Jackowski ma w naszym kraju spore grono zwolenników, którzy wsłuchują się w zapowiedzi dotyczące przyszłości, jakie wygłasza. Ostatnio jasnowidz z Człuchowa podzielił się swoimi przeczuciami dotyczącymi nadchodzącej zimy. Jaki jego zdaniem będzie nadchodzący sezon zimowy?
Krzysztof Jackowski zdradza, co nas czeka
Krzysztof Jackowski regularnie prowadzi na kanale na platformie YouTube transmisje, w których dzieli się swoimi przeczuciami dotyczącymi przyszłości. Jego zwolennicy chętnie przytaczają dowody na to, że jego wizje się sprawdzają. Jedną z takich przepowiedni miała być ta z początku roku, w której zapowiedział "wielkie skażenie wody".
Sceptycy obalają prawdziwość przepowiedni Jackowskiego. W przypadku wspomnianego skażenia przywołują fakt, że Jackowski nie mówił o Odrze, a o Wiśle. On sam utrzymuje, że "Szczecin i Gdańsk nie są od siebie bardzo oddalone". Ocenę pozostawiamy Wam.
Teraz Krzysztof Jackowski postanowił zabrać głos w sprawie tego, jaka będzie nadchodząca zima. Nie wszystkim jego przewidywania przypadną do gustu.
Krzysztof Jackowski mówi o zimie 2022/23
Krzysztof Jackowski nie ma dobrych wiadomości dla amatorów sportów zimowych. Jego zdaniem w tym roku nie ma co spodziewać się długiej zimy. Zapowiada, że będzie krótka i raczej deszczowa. Z takich prognoz mogą ucieszyć się ci, którzy obawiają się nadejścia srogiej zimy w związku z rosnącymi cenami opału.
W końcówce tego roku Krzysztof Jackowski spodziewa się zimowego epizodu, który nie potrwa jednak szczególnie długo. "Ogólnie zima będzie umiarkowana" - dodał w rozmowie z "Super Expressem".
A wy, co sądzicie o przepowiedniach Krzysztofa Jackowskiego?
To też może cię zainteresować: Wzruszający koncert na rzecz pokrzywdzonych przez wydarzenia na Ukrainie. Artyści zaśpiewali w ramach Earth Festival 2022 Uniejów
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Zaskakujące doniesienia na temat ślubu Lecha i Marii Kaczyńskich obiegły media. Przez wiele lat nikt o tym nie wiedział
O tym się mówi: Szalejąca drożyzna nie ominęła też aptek. Za leki także zapłacimy więcej