Jak podaje portal "Jastrząb Post", Jarosław Bieniuk i Anna Przybylska, choć nigdy nie zalegalizowali swojego związku, przez lata tworzyli szczęśliwą rodzinę. Niestety ich historia nie miała szczęśliwego zakończenia, bo aktorka zmarła w 2014 roku. Teraz piłkarz zdecydował się pozbyć ważnej dla siebie pamiątki. Co skłoniło go do tej decyzji?

Odejście Anny Przybylskiej było ciosem dla wszystkich

Śmierć Anny Przybylskiej była ogromnym ciosem zarówno dla jej bliskich, jak i fanów jej talentu. W październiku tego roku wielbiciele aktorki będą mogli zobaczyć poświęcony jej film dokumentalny. Będzie można na nich zobaczyć niepublikowane do tej pory zdjęcia i nagrania Ani.

Jarosław Bieniuk postanowił pozbyć się klapsu, który używany był w trakcie realizacji filmu dokumentalnego, choć jak przyznał, jest dla niego "szczególny i ważny". Były piłkarz zdecydował się przekazać przedmiot na aukcję, z której dochód zasili Fundację Hospicyjną. Licytacja przedmiotu odbyła się w czasie "XI Balu z Sercem".

Film o Annie Przybylskiej

Jarosław Bieniuk przekazał 18 maja, że zakończyły się zdjęcia do dokumentalnego filmu "Ania". Data oficjalnej premiery nie jest jeszcze znana, choć spekuluje się, że może zostać pokazany 5 października, czyli dokładnie w 8 rocznicę śmierci Anny Przybylskiej. Początkowo planowano nakręcenie filmu fabularnego, jednak rodzina uznała, że znacznie właściwszy będzie dokument.

W produkcji wykorzystano niepublikowane do tej pory materiały, które pozwolą nam poznać Annę Przybylską jako siostrę, córkę i partnerkę.

Anna Przybylska/Youtube @Kino Świat PL
Anna Przybylska/Youtube @Kino Świat PL
Anna Przybylska/Youtube @Kino Świat PL

Co sądzicie o geście Jarosława Bieniuka?

To też może cię zainteresować: Donald Tusk zdradził, jak żona zareagowała na jego decyzję o powrocie do polityki. Postawiła mu jeden ważny warunek

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Pracownicy resortu finansów z nagrodami za przygotowanie Polskiego Ładu. Powody decyzji wyjaśnia ministerstwo

O tym się mówi: Rozprzestrzenianie się małpiej ospy niepokoi naukowców. Wirusolog tłumaczy jak dochodzi do zakażenia