57-letni Tadeusz Duda, objęty zakazem zbliżania się do rodziny, wkroczył na teren dwóch posesji i dokonał brutalnej zbrodni. Zamordował swoją 26-letnią córkę Justynę i jej 31-letniego męża Zbigniewa, ciężko ranił teściową, a wcześniej… miał celować z broni w teścia. Z nieoficjalnych informacji wynika, że tylko przypadek sprawił, iż nie pociągnął za spust.

Tadeusz Duda był już wcześniej objęty dozorem policyjnym i zarzutami znęcania się nad żoną oraz grożenia teściom. Jak się okazuje, dzień przed tragedią stawił się na komisariacie, by zapoznać się z aktami sprawy. Wśród dokumentów znajdowały się również zeznania córki Justyny i dowody, które mogły zaważyć na jego przyszłości. Czy właśnie to stało się iskrą zapalną?

Śledczy ustalili, że Duda posłużył się nielegalną, domowej konstrukcji bronią typu „obrzyn”, co wskazuje, że planował atak wcześniej. Już w piątek rano rozpoczął swoją krwawą drogę, postrzelając 73-letnią teściową w okolice kręgosłupa. Kobieta trafiła w stanie ciężkim do szpitala w Krakowie, gdzie walczy o życie.

Najbardziej wstrząsające wydarzenia rozegrały się na sąsiedniej posesji, gdzie zginęli Justyna i Zbigniew – młode małżeństwo, które zostawiło po sobie roczną córkę. Dziewczynka była świadkiem tragedii, ale cudem ocalała. Ta scena wstrząsnęła nie tylko lokalną społecznością – dramat rozgrywający się na oczach dziecka poruszył całą Polskę.

Po dokonaniu zbrodni Tadeusz Duda zbiegł do lasu, porzucając niebieskie Audi A4 kombi. W odpowiedzi służby wszczęły jedną z największych obław ostatnich lat. W działania zaangażowano blisko 500 funkcjonariuszy – od kontrterrorystów, przez Straż Graniczną, po specjalistyczne zespoły z psami tropiącymi i śmigłowcami. W akcji uczestniczy również wojskowy dron Bayraktar oraz policyjny Black Hawk.

Teren obławy to górzysty, trudno dostępny obszar Beskidu Wyspowego – ponad 200 hektarów lasów i wąwozów. Służby ustawiają posterunki kontrolne, przeszukują domy, prowadzą kontrole drogowe. Mieszkańcy otrzymali alerty RCB z zaleceniem pozostania w domach i informowania policji o każdej podejrzanej osobie.

W sobotnią noc funkcjonariusze mieli natknąć się na mężczyznę przypominającego Tadeusza Dudę. W kierunku policjantów padł strzał – na szczęście nikt nie został ranny. Ze względu na obecność cywilów, mundurowi nie odpowiedzieli ogniem. Priorytetem – jak podkreślili – było bezpieczeństwo mieszkańców.

W mediach pojawiły się też informacje, że część funkcjonariuszy miała nie posiadać kamizelek kuloodpornych czy broni długiej. Związki zawodowe stanowczo temu zaprzeczyły – według nich każdy uczestnik obławy został właściwie zabezpieczony.

Tadeusz Duda objęty został listem gończym oraz zaocznym aresztem. Jeśli zostanie zatrzymany, spędzi minimum 14 dni w areszcie tymczasowym – grozi mu jednak znacznie więcej. Prokuratura prowadzi śledztwo w kierunku potrójnego zabójstwa, w tym usiłowania jednego z nich. Kara? Dożywotnie pozbawienie wolności.

Tymczasem lasy wokół Starej Wsi milczą. Mieszkańcy, wstrząśnięci wydarzeniami, wciąż zadają sobie pytanie: jak mogło dojść do takiej tragedii i czy system mógł wcześniej ją powstrzymać?

To też może cię zainteresować:

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: