Coraz większe drożyzna na targowiskach i bazarach uniemożliwia wielu mieszkańcom Polski swobodne zakupy na stanowiskach ze świeżymi owocami i warzywami.

Niebotyczne kwoty żądane przez sprzedawców za kilogram produktu stanowią ogromne ograniczenie finansowe dla wielu osób, które wolą zrobić zakupy i zaopatrzyć się w zdrowsze, świeże plony właśnie na bazarach zamiast w sklepach wielkopowierzchniowych.

Inflacja pochłania domowe i firmowe budżety

Wyświetl ten post na Instagramie

Post udostępniony przez Anita Szymańska (@4.pory)

Jak się okazuje, media donoszą o ogromnych cenach owoców i warzyw również pochodzących spoza granic Polski. Wciąż krąży po internecie informacja pochodząca z pewnej fotografii, na której widać cenę czereśni wynoszącą 260 zł za kilogram.

Jak podaje Super Express, cena ta jest między innymi przykładem owej drożyzny. Jak wiemy, obecnie nie ma jeszcze czereśni na warszawskich bazarach sprawdzonych przez tabloid, jednak ustalone zostało, ile kosztują truskawki, oraz jaka jest różnica cenowa między naszymi krajowymi a importowanymi.

Super Express ustalił zatem, że na warszawskim bazarze za kilogram krajowych truskawek mieszkańcy stolicy muszą zapłacić 25 zł. Za greckie lub hiszpańskie truskawki trzeba zapłacić od 12 do 15 zł za kilogram owoców. Ceny innych roślin również są dość wysokie, gdyż za jedną główkę kapusty sprzedawcy zażyczyli sobie 7 zł, za pęczek młodej marchewki również 7 zł, a za młode ziemniaki z Polski warszawscy sprzedawcy na bazarach życzą sobie 12 zł za kilogram. Rabarbar w tym roku to wydatek rzędu 6 zł za kilo, a kupienie gruntowych ogórków kosztuje 10 zł za kilogram.

Niestety ogłoszona przez rząd inflacja wciąż pochłania budżety domowe polskich podatników, a producenci i sprzedawcy muszą także zmagać się z drużyną w obszarze cen paliw, elektryczności i innych mediów potrzebnych w łańcuchu handlowym.

O tym się mówi: Na drzewach często znajduje się tajemniczy symbol. Co oznacza litera "E" i czy należy uciekać

Zerknij: Z życia wzięte. Teściowa zaczęła płakać, że jest głodna. Mówi, że od poprzedniego dnia nic nie jadła